czwartek, 21 czerwca 2012

Po wstążce do kłębka...

No i znów przegapiłam termin prezentacji słoika... Mój młodociany brat stwierdził ostatnio, że hoduję w nim Nitczaki ;) I że mają one tendencję do rozłażenia się po domu... Faktycznie, kiedy czasem haftuję, oglądając sobie w telewizji jakiś ciekawy program, zdarza mi się zostawić kilka kolorowych końcówek na stoliku. A potem zgarniam je i wrzucam do słoika, żeby jednak moja hodowla się powiększała i żebym mogła się Wam pochwalić, jak mało miejsca już zostało na kolejne ścinki ;)


Ponieważ obecnie haftuję kolejny obrazek z Wiśniowego SAL-u, który jest bardzo szczegółowy i trzeba mu poświęcać dużo uwagi, nie zrobiłam ostatnio niczego nowego. Postanowiłam więc pokazać Wam to, co już od pół roku leży zapakowane i czeka, aż się nad tym zlituję. Tak, chodzi o Alfonsa Muchę, o którym pisałam już TU. Postanowiłam zrobić mu kilka dodatkowych zdjęć i zaprezentować go w pełnej krasie. Jak już wspominałam, kolory są nieco trafione... szczególnie jeśli chodzi o zielenie.






Może jeszcze kiedyś zbiorę się w sobie i go wykończę...

A o przeczytanych ostatnio książkach napiszę następnym razem :)

2 komentarze:

  1. Haf jest świetny :)
    A grafiki Alfonsa Muchy - uwielbiam :)
    Byłam kilkakrotnie w jego muzeum w Pradze i na kilku wystawach. Za każdym razem zachwycają mnie na nowo.
    Marzę o tym żeby kiedyś wyszyć sobie jakieś wzory na podstawie jego grafik.

    A na książki czekam z niecierpliwością - jak na mola książkowego przystało :)

    OdpowiedzUsuń