Wczoraj wpadłam na chwilę do pasmanterii pod dworcem centralnym i dziś udało mi się nadrobić zaległości w Wiśniowym SAL-u organizowanym przez Mysię. O ile z backstitchami nie miałam większych problemów, o tyle z french knotami już tak... ale mam nadzieję, że nie prezentują się bardzo źle :)
A tak prezentuje się pierwszy z sześciu wiśniowych obrazków:
Obrazek przepiękny - już kolejny powędrował do Ciebie ;o)
OdpowiedzUsuńNo pięknie! Szybko się z nim uporałaś. Drugi obrazek, jak się okazało, też nie należy do łatwych.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zaczęłam już haftować kolejny, szykuje się żmudna robota...
OdpowiedzUsuń