środa, 30 maja 2012

Dzień Dziesiąty (MWF) i nie tylko :)

(Światło)CIEŃ

Mariensztat niezmiennie przeze mnie ulubiony.

Zauważyłam, że ostatnio bardzo zaniedbuję haft - i brakuje mi czasu na to, żeby coś dokończyć, i brakuje czasu, żeby pokazać, co udało mi się zrobić do tej pory. Na razie zajmuję się między innymi obrazkiem do Wiśniowego SAL-a (SAL-u?) organizowanego przez Mysię. No i co? No i dopiero teraz zauważyłam, że zgubiłam jedną z mulin... wypadła mi z torby gdzieś na Krakowskim Przedmieściu i mogę mieć tylko nadzieję, że ktoś, kto zwrócił uwagę na ten mały motek leżący na ziemi, wykorzystał go jakoś. A wydawało mi się, że podniosłam wszystkie zguby...
Poza SAL-em jakiś czas temu skończyłam też prezent, który miał być niespodzianką dla przyjaciółki ze studiów. Niczego jej nie mówiąc, zapakowałam kilka drobiazgów w kopertę, napisałam krótki list (list właściwy w tym czasie szedł do niej z Chorwacji) i poszłam na pocztę. Kilka dni później dostałam telefon i usłyszałam: "Kaja, nie uwierzysz, wracam z koncertu, patrzę na łóżko, a tu jakaś duża brązowa koperta. Myślałam, że to któryś z obrazów taty, ale nie - moje imię! Zaglądam do środka, a tam...

Niesamowite, prawda? Kot Simona! Z dedykacją w środku! A do tego etui na telefon... Pasuje idealnie! Ale się ktoś postarał. Uwierzyłabyś?", pełna powaga ;p Muszę powiedzieć, że uwielbiam robić Ani niespodzianki ;) Zasłużyła sobie dziewczyna...

A tak poza tym mam nową lekturę na najbliższe dni - oczywiście dzięki wydawnictwu, w którym robię praktyki. Przejrzałam już nową książkę o Korczaku, a że kończę praktykę w jednym dziale i niedługo przechodzę do następnego, to mogłam wybrać sobie dwie pozycje z półki w dziale promocji :) Długo się nie zastanawiałam.


Czasem nachodzi mnie chęć na przeczytanie książki w tych klimatach. A do tego one są tak pięknie wydane. Na razie tylko je głaszczę, przytulam i przekładam z miejsca na miejsce :) Ale Corvus już się do mnie uśmiecha, niech tylko skończę czytać Lato przed zmierzchem Doris Lessing.

Literacko pozdrawiam :)

wtorek, 29 maja 2012

Zabieganie

Kompletnie nie mogę ogarnąć czasu, który gdzieś mi umyka. Chodzę na kilka godzin do wydawnictwa, potem czasem do pracy do herbaciarni, w czwartek znajomy zaprosił na opicie jego projektu, który doszedł do finału konkursu organizowanego przez Microsoft, w piątek była Warszawska Masa Krytyczna, na której oczywiście musiałam być, a w sobotę... w sobotę był zlot Harpii - cudownej damskiej części załogi, z którą pływałam podczas weekendu majowego :) W ten sposób w niedzielę dotarłam do domu i padłam, z psem, który ułożył mi się w nogach łóżka, chociaż nigdy wcześniej nie pozwolił sobie na taką bezczelność. Chyba wyczuła, że tego dnia może sobie pozwolić na więcej ;)
A ja zaniedbuję kolejne Wyzwanie Fotograficzne, chociaż tak bardzo zależało mi na tym, żeby wrzucać zdjęcia na bieżąco. Ale już się naprawiam!


DZIEŃ 8
Jak się dziś czujesz


Czuję się dokładnie tak - bez prostych odpowiedzi na trudne pytania, bez łatwo przychodzących wniosków i rozwiązań bez konsekwencji. Ten nastrój towarzyszy mi od prawie miesiąca, czasem się nasila, zdarza mu się słabnąć. Dekoncentruje, rozstraja, sprawia, że zapominam albo pamiętam nie to, co powinnam. Ja i moje uczucia.


DZIEŃ 9
Z góry...


...rozgardiasz domowy.


O tylu rzeczach chciałabym Wam napisać, tyloma się podzielić. Ale nie będę mieszać bardzo przyjemnego Wyzwania zorganizowanego przez Ulę z tym, co nie do końca ma z nim związek :)

niedziela, 27 maja 2012

Majowe Wyzwanie Fotograficzne - nadrabiamy zaległości

DZIEŃ 5
Czerwień

Czerwień kwitnących maków, intensywna, naturalna - piękna.

DZIEŃ 6
Mama

Mama - kobieta, która kocha, wychowuje, czasem nakrzyczy, wyrazi swoje zdanie, obrazi się.
Ukochana mama :)

DZIEŃ 7
Relaks...

...przy porannej kawie.

środa, 23 maja 2012

Majowy TUSAL i Dzień Trzeci MWF :)

Mam ostatnio galopującą sklerozę i zapominam o połowie zobowiązań... jeszcze nigdy tak nie miałam i trochę mnie to przeraża. Fakt, mam dużo na głowie, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie.

Mój majowy słoik TUSAL-owy prezentuje się całkiem pokaźnie, a jego czerwona warstwa wierzchnia powstała dzięki zakładce, którą powoli szykuję dla Młodego.
 
 
Zakładka jest wyjątkowo czasochłonna - ma krzyżyki wielkości połowy jednego krzyżyka, czasem zdarzają się i ćwierćkrzyżyki... maleństwa, które ciężko jest ogarnąć. Ale i tak nie mogę się doczekać efektu końcowego :) Myślę, że może być naprawdę fajny.


Zdjęcie jak zwykle robione w biegu, więc z lampą błyskową, która wydobyła wszystkie, najdrobniejsze nawet prześwity między krzyżykami. W rzeczywistości wygląda to o niebo lepiej.

A jeśli chodzi o to... JAK JESTEM UBRANA, to dziś, ponieważ pogoda dopisywała i było przyjemnie, słonecznie i cieplutko (a dzień wcześniej sprawdziłam, że czarne spodnie w połączeniu ze słońcem dają efekt pieczonych ud) postanowiłam ubrać się bardziej letnio. A że byłam dziś kompletnie zaganiana, nieco zaspałam, wyszłam z domu przed 8 a wróciłam po 21, to zdjęcie jest robione w wydawniczym "plenerze", prawie jak sweet focia... Wybaczcie mi własną częściową dekapitację, marną jakość i dziwny format. Strój mniej więcej widać ;) (może postaram się jutro uzupełnić wpis o lepszą wersję siebie).




A teraz... życzę wszystkim dobrej nocy ;)

niedziela, 20 maja 2012

Nowe wyzwanie :)

Postanowiłam wziąć udział w kolejnym wyzwaniu fotograficznym organizowanym przez Sen Mai, bo poprzednie sprawiło mi dużo radości :) A każda rzecz, która sprawia radość powinna się w naszym życiu powtarzać ;) W imieniu organizatorki zachęcam do udziału :)


Dobrej nocy, idę odespać cały dzień jeżdżenia na rowerze - niestety nie zabrałam aparatu :( A było pięknie... uwielbiam brzozowe zagajniki i jedzenie na trawie :)

piątek, 18 maja 2012

"ten" dzień

Nie jest ostatnio u mnie najlepiej, a nie chcę pisać przesłodzonych zakłamanych postów. Nie mówię też, że stąd znikam. Ale... nie potrafię znaleźć w sobie chwilowo motywacji do tworzenia bardziej ambitnych postów.
Dziś będzie spokojnie i krótko. Bo mimo wszystko dzielenie się tym, co gdzieś kiedyś sprawiło mi trochę radości i odstresowało też pomaga.
Na przykład moja droga do wydawnictwa... o poranku...



poniedziałek, 14 maja 2012

The Time Is Running!

Minął właśnie dla mnie mocno zakrapiany weekend, jako że w piątek urodziny obchodziła przyjaciółka jeszcze z czasów liceum, a w sobotę, nieco nieprzytomne, ale w dobrych humorach, wybrałyśmy się na imprezę powyjazdową. Ci, którzy mieli okazję poznać żeglarzy, wiedzą zapewne jak wyglądają takie spotkania ;) Szczególnie kiedy nasz skipper czasem prezentował się tak ;P



 Do domu dotarłam w związku z tym w niedzielę i pierwsze, co zrobiłam, to wzięcie gorącego prysznica i przywitanie się z poduszką. Ale warto było się zmęczyć, bo takich ludzi nie spotyka się zbyt często, a pozytywne nastawienie do życia jest dzięki nim zagwarantowane ;)

I teraz mogę już na spokojnie odwdzięczyć się Jagnie za Wyróżnienie, czyli podzielić się z moim małym gronem czytelników kilkoma informacjami o mnie :)


Po pierwsze, nie jestem w stanie wyjść z domu, nie wypijając przynajmniej jednego kubka kawy. Tak, kubka - kawę uwielbiam i z reguły piję ją z mlekiem i posłodzoną. Czyli według niektórych bezczeszczę ten napój bogów ;)
Po drugie, a zaznaczyłam to już w poprzednim poście, lubię pisać listy. Takie "zwyczajne", przy użyciu wiecznego pióra, które po egzaminie magisterskim dostałam w prezencie od rodziców. Na papeterii, a nie na zwykłych kartkach w kratkę. Listy pisałam w czasach szkolnych, potem zostały wyparte przez maile i wiadomości na różnych portalach społecznościowych, ale teraz powoli wracam do tej bardziej staroświeckiej formy porozumiewania się. Z koleżanką ze studiów postanowiłyśmy przekazywać sobie swoje wrażenia i przemyślenia właśnie w ten sposób. Dzięki temu człowiek może zatrzymać się na chwilę, uporządkować myśli, podzielić się z drugą osobą swoimi radościami i smutkami, a do tego zostaną później dla nas pamiątki pod postacią złożonych na czworo kartek zapisanych drobnym maczkiem, niepowtarzalnych :)
Po trzecie, lubię robić zdjęcia :) Jestem w tej materii kompletnym amatorem, ale chciałabym mieć kiedyś porządną lustrzankę z dobrym obiektywem, dzięki któremu będę mogła uchwycić detale, momenty, chwile. Mój analog odmówił posłuszeństwa już kilka lat temu (to nim robiłam zdjęcia w Irlandii... do domu wróciłam wtedy z ośmioma filmami, które wywoływałam przez pół roku... ach, ten licealny budżet!), obecnie w użyciu jest Lumix DMC-TZ6 z obiektywem Leica. Jakie robi zdjęcia?  Efekty widzicie prawie w każdym wpisie na blogu ;)Niektóre tylko zdjęcia robione są lustrzanką taty.
Po czwarte, kocham książki. Oj tak... Mój pokój przypomina jaskinię mola, wszystkie pionowe ściany zajęte są przez półki, wolna przestrzeń pod skosami z resztą też ;) A i tak zdarza mi się budować piramidki z tej całej makulatury, którą nagromadziłam. I staram się sukcesywnie czytać to wszystko, co mam... czy mi się udaje, to już inna kwestia.
Po piąte, chciałabym kiedyś znaleźć sobie miejsce w jakimś wydawnictwie i móc uczestniczyć w procesie tworzenia książek w wersji papierowej. Na razie udało mi się zahaczyć na miesięczną praktykę w dziale promocji jednego z warszawskich wydawnictw, a po niej najprawdopodobniej przeniosę się na dwumiesięczną praktykę do działu redakcyjnego. Im więcej doświadczenia, tym lepiej - z takiego założenia wychodzę :)
Po szóste, marzy mi się też (poza pracą w wydawnictwie) założenie księgarnio-kawiarni - miejsca klimatycznego, przytulnego, w którym ludzie będą mogli się zrelaksować, odprężyć przy dobrej kawie i ciekawej książce. Gdzie będzie można od czasu do czasu spotkać się z ulubionym autorem albo posłuchać czytanej na głos książki... Może znalazłoby się też tam miejsce na małe rzeźby? Ot, rodzinne akcenty.
Po siódme i ostatnie, zdarza mi się być samotnikiem i domatorem - zamykam się wtedy na wszystko i wszystkich i ciężko jest do mnie dotrzeć. Wtedy najprzyjemniej spędza mi się czas, robiąc to, co lubię ;) Więc czytam, haftuję, czasem oglądam swoje ulubione seriale albo idę na spacer z psem po lesie. Zdarza mi się też wędrować po mieście albo sięgnąć po zeszyt w twardej okładce i spisywać to, co przyjdzie mi na myśl. Albo po prostu zwyczajnie przesiewam czas przez palce, nie przejmując się tym ;)

I to tyle o mnie. Chyba się nieco rozpędziłam. A jeśli chodzi o zasady tego wyróżnienia...
- Napisać 7 rzeczy o sobie.
- Przyznać wyróżnienie kolejnym blogom.
Wyróżniam więc: 1. Pieguchę, 2. Mysię, 3. CyberJulkę, 4. Majalenę, 5. Sylwię, 6. i wszystkich tych, którzy chcieliby podzielić się z nami sobą :)

Chciałam wrzucić jeszcze dziś swoją relację z podróży, ale zabrakło mi czasu i sił... Proszę więc o cierpliwość :) Na dobry sen pokażę Wam tylko, co czasem zdarzało nam się zgubić ;)

środa, 9 maja 2012

Wróciłam :)


Ale ponieważ pod powrocie bardzo dużo się u mnie dzieje, dokładniej o swojej podróży napiszę później.
Pamiętam o Wyróżnieniu od Jagny i bardzo za nie dziękuję - o sobie też opowiem, jak tylko znajdzie się trochę więcej czasu ;) Obiecuję!
Mogę się tylko wstępnie przyznać, że jestem staroświecka - lubię pisać listy :)



A teraz jeszcze tylko mały smaczek na dobry sen ;)