Po studiach nasze drogi powoli zaczęły się rozchodzić. Dzieli nas niby tylko 150 km, przecież nawet jeśli brakuje czasu czy środków, można się umówić i w połowie drogi, prawda? Ale tak się złożyło, że spotkałyśmy się dopiero w październiku. A okazja była ważna, była niezwykła i kiedy dotarłam na miejsce, miałam łzy w oczach. Bo to był Ten dzień - Ania, ta fantastyczna Ania, o której zawsze myślę ciepło, bo nie potrafię inaczej, brała ślub :) A taki dzień trzeba odpowiednio uhonorować.
Zrobiło się ckliwie, wiem ;) Ale kiedy zastanawiałam się, co mogłabym dać jej i Maćkowi, żeby mieli pamiątkę na długo i żeby nie był to jeden z listy typowych ślubnych prezentów, przypomniał mi się pewien wzór. I wydał mi się po prostu idealny na tę okazję. Co z tego, że całość powstawała jakiś miesiąc i przez ostatni tydzień prawie nie spałam, a kiedy spałam, śniły mi się nitki ;) Było warto.
Zmodyfikowałam trochę wzór - odpuściłam sobie wypełnienie haftem tła za napisem "Dictionary od Love", dodałam też napis na dole. Jest kilka malutkich niedociągnięć, ale mam nadzieję, że nie rzucają się w oczy.
Najważniejsze, że prezent spodobał się młodej parze i wisi na honorowym miejscu. Kilka dni po ślubie i weselu dostałam mmsa z takim zdjęciem ;)