Prawie pół roku przygotowywałam prezenty dla dwóch bardzo cierpliwych i, mimo mojej opieszałości, wciąż dla mnie uprzejmych dziewczyn...
Pisałam do nich, przepraszałam i dostawiałam kolejne krzyżyki, mając cichą nadzieję, że to, co im wyślę, jakoś wynagrodzi im czekanie...
I tak (w końcu!) pierwsza paczka dotarła do Ani na początku listopada i niedługo później mogłam podzielić się z Wami jej zawartością i opinią obdarowanej w TYM wpisie, a drugą zaniosłam na pocztę jakiś czas później. Zależało mi na tym, żeby Sydonia dostała tych kilka małych upominków jeszcze przed świętami, a że wiedziałam, że nie zawsze było ostatnio u niej kolorowo, postanowiłam trochę ożywić jej otoczenie chociaż tymi krzyżykowymi kolorami i kto wie, może też poprawić jej choć odrobinę humor ;)
Sydonia decyzję związaną z tematyką i odcieniami drobiazgów pozostawiła mi, stąd to zamieszanie na kanwie. Lubię kiedy upominki poza cieszeniem oka mogą się sprawdzić w praktyce, więc stworzyłam takie oto maleństwa.
Choć Sydonia napisała, że haftem raczej się nie zajmuje, patrząc na to, co robi, wiedziałam, że jakieś igły muszą się znajdować w jej otoczeniu ;) A przynajmniej mam taką nadzieję, bo przygotowałam jej biscornu do przechowywania takowych ;p
Wciąż najbardziej pracochłonne jest zszywanie całości, ale efekt końcowy wynagradza wszystko.
Do biscornu dołączyła też mała zawieszka.
A że podczas moich prac za oknem panowała złota polska jesień i nikt nie potrafił powiedzieć czy w tym roku zawita do nas zima, zaprosiłam do towarzystwa tego oto radosnego kocura. Stał się okładką małego, ręcznie szytego zeszytu obleczonego filcem.
Na koniec do tej małej grupki upominków dołączyła dziewczynka, która może towarzyszyć Sydonii podczas lektury.
A wszystko razem prezentuje się tak :)
Po cichutku mogę powiedzieć, że Sydonia z tej spóźnionej "niespodzianki" jest zadowolona i całość cieszy jej oczy :) A ja cieszę się, że mimo opóźnień mogłam sprawić jej przyjemność.
Spokojnego wieczoru i cieszę się, że Kot Fotograf Wam się spodobał ;)