poniedziałek, 20 stycznia 2014

Opieszałość paskudna, ot co!

Ponad pół roku temu wzięłam udział w zabawie podaj dalej zorganizowanej przez Nitki Ariadny...
Prawie pół roku przygotowywałam prezenty dla dwóch bardzo cierpliwych i, mimo mojej opieszałości, wciąż dla mnie uprzejmych dziewczyn...
Pisałam do nich, przepraszałam i dostawiałam kolejne krzyżyki, mając cichą nadzieję, że to, co im wyślę, jakoś wynagrodzi im czekanie...
I tak (w końcu!) pierwsza paczka dotarła do Ani na początku listopada i niedługo później mogłam podzielić się z Wami jej zawartością i opinią obdarowanej w TYM wpisie, a drugą zaniosłam na pocztę jakiś czas później. Zależało mi na tym, żeby Sydonia dostała tych kilka małych upominków jeszcze przed świętami, a że wiedziałam, że nie zawsze było ostatnio u niej kolorowo, postanowiłam trochę ożywić jej otoczenie chociaż tymi krzyżykowymi kolorami i kto wie, może też poprawić jej choć odrobinę humor ;)
Sydonia decyzję związaną z tematyką i odcieniami drobiazgów pozostawiła mi, stąd to zamieszanie na kanwie. Lubię kiedy upominki poza cieszeniem oka mogą się sprawdzić w praktyce, więc stworzyłam takie oto maleństwa.

Choć Sydonia napisała, że haftem raczej się nie zajmuje, patrząc na to, co robi, wiedziałam, że jakieś igły muszą się znajdować w jej otoczeniu ;) A przynajmniej mam taką nadzieję, bo przygotowałam jej biscornu do przechowywania takowych ;p








Wciąż najbardziej pracochłonne jest zszywanie całości, ale efekt końcowy wynagradza wszystko.
Do biscornu dołączyła też mała zawieszka.


A że podczas moich prac za oknem panowała złota polska jesień i nikt nie potrafił powiedzieć czy w tym roku zawita do nas zima, zaprosiłam do towarzystwa tego oto radosnego kocura. Stał się okładką małego, ręcznie szytego zeszytu obleczonego filcem.




Na koniec do tej małej grupki upominków dołączyła dziewczynka, która może towarzyszyć Sydonii podczas lektury.


A wszystko razem prezentuje się tak :)


Po cichutku mogę powiedzieć, że Sydonia z tej spóźnionej "niespodzianki" jest zadowolona i całość cieszy jej oczy :) A ja cieszę się, że mimo opóźnień mogłam sprawić jej przyjemność.

Spokojnego wieczoru i cieszę się, że Kot Fotograf Wam się spodobał ;)

sobota, 18 stycznia 2014

W głowie mi gra :)

Przez chwilę zastanawiałam się, od czego zacząć i doszłam do wniosku, że jednak nie samym haftem człowiek żyje ;) Chociaż krzyżyki skutecznie potrafią zrelaksować, szczególnie w połączeniu z jakimś lekkim, nie wymagającym myślenia filmem, to mimo wszystko czas można miło spędzać i w inny sposób.
No właśnie, a propos myślenia... Jakiś czas temu nie byłam pewna, czy będę jeszcze potrafiła się uczyć, ale egzamin, który pisałam w zeszły weekend udowodnił mi, że nawet jeśli się czasem człowiekowi nie chce, to szare komórki bywają wdzięczne za próbę ich rozruszania chociaż raz na jakiś czas ;) Egzamin poszedł dobrze, a w sobotę zostałam nagrodzona dodatkowo - z M., który od Świętego Mikołaja dostał bilety, wybraliśmy się na fantastyczny koncert pewnej młodej duńskiej artystki, Agnes Obel.

(zdjęcie zaczerpnięte ze strony www.agnesobel.com)
Nie wiem czy potrafię ładnie pisać o dźwiękach (dużo lepiej wykształcony w tym kierunku jest M.), ale na pewno mogę powiedzieć, że Agnes to artystka o niezwykłym głosie, tworząca piękną, nastrojową muzykę. W bardziej melancholijne dni towarzyszy mi prawie zawsze, w te pełne spokoju, kiedy tęsknię za niespiesznie płynącymi myślami, też sięgam po Obel. Jej utwory mają w sobie to coś, co sprawia, że kiedy usłyszałam je na żywo w warszawskim Palladium, po całym moim ciele przebiegły dreszcze i nie byłam w stanie oderwać wzroku od sceny. Ta wiolonczela, ten wokal...
Po prostu posłuchajcie :)


I zakochajcie się w jej muzyce tak, jak ja to zrobiłam.

A co dzieje się w moim małym hafciarskim światku? Od Świąt minęło już trochę czasu, ale ja chciałabym Wam pokazać, co tym razem udało mi się wyczarować jako prezent pod choinkę :)
M. należy do osób, które lubią mieć porządek w różnych przydasiach noszonych w plecaku, w związku z czym postanowiłam spróbować swoich sił w ręcznym szyciu (do maszyny wciąż się nie zbliżam - może jeszcze kiedyś uda mi się znaleźć na to trochę czasu i chęci i nauczyć się porządnie szyć) i przygotować coś, co mogłoby ułatwić mu te porządki. Jak już wiecie, Margaret Sherry to autorka, której wzory mogłabym wykorzystywać do najprzeróżniejszych projektów - tak, sięgnęłam po nią i tym razem ;) M. z reguły z aparatem się nie rozstaje, większą sympatią darzy koty niż psy, więc wybór właściwie nasunął się sam.
Wystarczyło tylko postawić kilka krzyżyków...



...spędzić trochę czasu nad bacstitchami...




...i powstał Kot Fotograf :)


Niesamowicie kolorowy i radosny, pozytywnie nastrajający i pełen energii. Właśnie o coś takiego mi chodziło. Ale to była dopiero pierwsza część mojego małego projektu.
W drugiej kolejności zabrałam się za poszukiwanie odpowiedniego materiału na saszetkę, którą chciałam uszyć. Wybór padł na gruby szary filc, różniący się tym od zwykłego, w który zaopatruję się z reguły w Empiku i który idealnie nadaje się na zakładki, że się tak nie rozciąga i nie wyciera. Do tego w zapasach znalazłam odpowiedni suwak et voila, zestaw roboczy gotowy.


Teraz pozostało już tylko szycie.


Suwak był nieco przydługi, ale nie chciałam go skracać, bo nie byłam pewna, jak to się skończy i czy czegoś nie zepsuję, więc zawinęłam go i wszyłam do środka razem ze szwem z boku. Ładnie się schował i nie przeszkadza.
A tak prezentuje się już gotowa saszetka :)





Nieco asymetryczna, ale mi taki efekt się podoba. W pierwszy dzień świąt dołączyła do reszty kociego stada i jest już w użyciu :)

(zdjęcie autorstwa M.)

Jak widać, szycie wcale nie jest takie straszne ;) A ja mam już kolejne pomysły na tego typu rzeczy. Ale na razie zaczęłam kolejny obrazek Nimue - nie mogłam się powstrzymać.

P.S. Dziewczyny, nieco spóźnione "dziękuję" za życzenia noworoczne :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Z uśmiechem w nowy rok :)

Zima to czas dziwnej melancholii, szybko uciekającego dnia i wszechobecnej ciemności, która budzi w człowieku niepokojące myśli, odrobinę smutku i nieoczekiwane wspomnienia, nie zawsze przywołujące te dobre obrazy. Jeśli do tego dochodzą niezbyt pozytywne zmiany w codziennym życiu, człowiek musi się postarać, żeby wrócił chociaż delikatny uśmiech i spokój ducha.
Muszę Wam powiedzieć, że grudzień nie był dla mnie najbardziej sprzyjającym miesiącem, ale wraz z nadejściem stycznia gdzieś w środku pojawia się nieśmiała myśl, że może da się wszystko względnie uporządkować - i to nie dlatego, że wkroczyliśmy w kolejny rok. Nie, już dawno oduczyłam się tworzenia listy postanowień noworocznych, bo więcej z tym było związanych rozczarowań niż sukcesów. Małymi kroczkami, ot co. Bez gwałtownego rzucania się do przodu, ze spokojem i świadomością, że nie wszystko da się przewidzieć. Odrobina chaosu zawsze się pojawi i może to i lepiej - przynajmniej człowiek się nie nudzi, a i nauczy się czegoś nowego przy okazji ;)

W ogólnej poprawie humoru pomogła ucieczka na wieś. Kiedy tylko skończył się czas świątecznego lenistwa, objadania się smakołykami, rodzinnych dysput i chłonięcia zapachu żywej choinki, spakowaliśmy z M. plecaki i prawie na tydzień zniknęliśmy dla świata. Było codzienne rozpalanie w piecu, rąbanie drewna (ta przyjemność spadła akurat na M. ;) ), niezbyt wczesne wstawanie, długie spacery, nadrabianie zaległości filmowych i książkowych i cofnięcie się w czasie do gier planszowych. Jednym słowem relaks :) I bardzo przyjemne zakończenie grudnia. Ale zimowego śniegu nie udało nam się znaleźć. Z resztą sami spójrzcie.


















A podczas sylwestrowej nocy towarzyszyła nam... Kaczka Grozy ;] Ochrzczona tak przez wspólnych znajomych.



Nie powiem, przyjemnie się spaceruje przy tej prawie wiosennej pogodzie, za mroźną zimą raczej nie przepadam, ale chociaż jej odrobina mogłaby się pojawić, żeby tradycji stało się zadość. No nic, nie narzekam i cieszę się tym, co jest :)
Z nieco bardziej naładowanymi pozytywną energią akumulatorami mogę zająć się porządkowaniem codzienności.

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim wpisem i cieszę się, że pojawiły się nowe czytelniczki - witam serdecznie :)