środa, 31 października 2012

Un Petit Papillion

Coś czuję, że mój udział w Wiśniowym SAL-u będę musiała uznać za zawieszony, bo jakoś ostatnio straciłam serce do tamtego wzoru i nie jestem w stanie odpowiednio się zmotywować do jego haftowania - nie pomaga nawet podziwianie tego wszystkiego, co pokazują u siebie dziewczyny, wciąż udowadniając mi, że efekty warte są całej tej pracy i walki z lnem i mikrokrzyżykami. Może niedługo całe to zniechęcenie przejdzie i jednak uda mi się dokończyć drugi (dopiero!) obrazek. A na razie cierpliwie na mnie czeka, zabezpieczony i zapakowany do koszyka z innymi hafciarskimi skarbami...

Zamiast tego znów sięgnęłam po jeden ze wzorów Nimue, który chodził za mną już od dłuższego czasu. Lubię je za ich delikatność, bajkowy klimat i baśniową przewrotność - kiedy co jakiś czas je przeglądam, wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa, te wszystkie wieczory spędzone w ukrytym na strychu pokoju, gdzie babcia zgromadziła wszystkie książki z dzieciństwa, książki zaczytane przez nią i przez moją mamę :)  Książki, których dziś już niestety nie ma, bo cały dom spłonął kilka lat temu, kiedy ja wyrastałam z tego wieku bajek i opowieści o księżniczce zasypiającej na ziarnku grochu, Tomciu Paluchu czy szczurołapie z Hameln. Albo o maleńkiej Calineczce, którą porwał chrabąszcz...



Tego małego elfa postanowiłam wyhaftować na lnie, który wydał mi się bardziej odpowiedni jako tło dla spokojnych brązów składających się na obrazek. Haftuję oczywiście muliną DMC, ale wprowadziłam jedną zmianę - zamiast jedną nitką, jak zalecane jest na rozpisce, haftuję nitką podwójną. Wiem, że przez to obrazek nie jest tak delikatny, ale taki mi się podoba ;) Zastanawiam się tylko czy półkrzyżyki, które wypełniają skrzydełka i cień u stóp elfki zrobić jedną nitką, czy może dwiema. No nic, okaże się, jak już się za nie zabiorę ;) No i mam problem ze znalezieniem moherowej muliny potrzebnej do wyhaftowania oczka na skrzydle. Najwyżej poszukam dla niej jakiegoś innego zamiennika.
Muszę powiedzieć, że wzorek haftuje się bardzo przyjemnie i wiem, że na nim nie skończę. A jak go wykorzystam? Ostatnio dopadła mnie chyba twórcza Vena, więc albo oprawię obrazek i zawiśnie on u mnie w pokoju, albo... zobaczycie, jak jeszcze można go wykorzystać ;)

A co poza tym dzieje się w moim domowym zaciszu? No cóż, jakiś czas temu mama zabrała się za robienie wina głównie z jabłek, jak mawia Niania Ogg ;) I dziś blat kuchenny prezentował się tak:


Więc pozdrawiam rozgrzewająco i bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze dotyczące Kota. Nawet nie wiecie, jak przyjemnie mi się zrobiło, kiedy je czytałam :)

7 komentarzy:

  1. Jako dziecko też uwielbiałam przesiadywać na strychu. Czułam się tam jak w prawdziwym skarbcu. Książki udało mi się przechować i już nieługo zacznę je czytać mojej Kruszynce. Mam nadzieję, że wypawy z baśniowymi przyjaciółmi wynagrodzą jej brak strychu :) A co do Twojego elfa, to jest bajeczny! I choć nie znam się nic a nic na mulinach i krzyżykach i nie wiem, jak bardzo się różni haft wykonany jedną nitką od tego zrobionego podwójną, to efekt mi się bardzo podoba :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. sa to moje ulubione hafciki,choc w swoim dorobku nie mam ani jednego...a co do SAL-a nic na sile,wena na niego przyjdzie sama...

    OdpowiedzUsuń
  3. haft jest piękny i taki nostalgiczny... tez skojarzył mi sie z bajkami z dzieciństwa.. z Calineczką i innymi opowieściami czytanymi do snu...
    a winko... kusi żeby spróbować :) u mnie ostatnio królowała nawleka z jeżyn.. niestety nie w takich ilościach..

    OdpowiedzUsuń
  4. haft jest piękny i taki nostalgiczny... tez skojarzył mi sie z bajkami z dzieciństwa.. z Calineczką i innymi opowieściami czytanymi do snu...
    a winko... kusi żeby spróbować :) u mnie ostatnio królowała nawleka z jeżyn.. niestety nie w takich ilościach..

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny haft! Taki bajkowy...Nasuwa same dobre myśli:)
    Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najprzyjemniej jest haftować to, na co ma się akurat ochotę.
    Ciekawi mnie jak inaczej zamierzasz wykorzystać haft. Hmm...
    Narobiłaś mi smaka na winko wieczorową porą...

    OdpowiedzUsuń
  7. Z pewnoscią niedługo zatęsknisz za haftami,czasami trzeba sobie zrobić przerwę:)Ależ te butelki z zawartoscią:))cudnie wyglądają!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń