Wiem, powinnam zabrać się za SAL-owy obrazek wiśniowy, ale w międzyczasie naszła mnie ochota na wyhaftowanie czegoś radosnego w kolorach i pogodnego, więc znów sięgnęłam po Margaret Sherry :) Znów pod igłą znalazł się kalendarzowy kot, ale tym razem mam co do niego poważniejsze plany... jakie, tego się dowiecie, jak już wszystko wykończę, piętnaście razy poprawię, dopracuję i nie będę już miała żadnych zastrzeżeń.
A obecnie prezentuje się tak:
Backstitche pojawią się niedługo, podobnie jak reszta wykończenia :)
Pozdrawiam jesiennie :)
Kociak zapowiada się słodko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam tego kociaka! Rewelscyjnie juz wyglada, czekam na kontynuacje:) niedawno sama popelnilam hafcik z nim w roli glownej! Pozdrawiam niebiesko:)
OdpowiedzUsuńTakie życie. Tyle ciekawych wzorków, a każdy kusi... Rudzielec prezentuje się pięknie!
OdpowiedzUsuńPamietam, ze ten kot to byl jeden z przyjemniejszych w xxx z calego kalendarza:D
OdpowiedzUsuń