Od ostatniego posta, w którym pokazywałam coś haftowanego minęło już trochę czasu, więc wypadałoby nadrobić zaległości. Ale najpierw TUSAL-owy słoik. Z każdym tygodniem przybiera na wadze i coś czuję, że do końca roku może nie sprostać wyzwaniu. Ale na razie nitki jeszcze się mieszczą ;)
Dziś na wierzchu możecie zobaczyć końcówki tych, których użyłam do wyhaftowania kolejnego kota Margaret Sherry - ostatniego z planowanych. Majowego kota urodzinowego dla przyjaciółki, z którą wybieramy sie na ten majówkowy rejs. Kot Karoliny jest pięknie wiosenny i wprawia w dobry nastrój :)
(nie mam pojęcia dlaczego to zdjęcie ładuje mi się w takiej pozycji...) |
Poza tym wykopałam niedawno niewielki wzorek Barbara Ana i postanowiłam wyhaftować go po swojemu, czyli nie kupując kolorów zgodnych z założeniami autorki, tylko losując je ze swojego małego metalowego kuferka, w którym przechowuję muliny DMC. I tak powstała biedronka. Zastanawiałam się nad zrobieniem z niej swojego pierwszego pinkeepa, ale jednak tak małe marginesy na to nie pozwolą... No nic, będę kombinować.
Robiąc zdjęcie, pobawiłam się też światłocieniem - nie wiedziałam, że haft może zyskać w ten sposób nowy wymiar ;)
Pozdrawiam imieninowo moje skromne grono czytelniczek :)
Kaja
sympatyczne hafciki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wzory zwierzątek Margaret Sherry,mają to coś,jakiś taki figiel i "urok osobisty".
OdpowiedzUsuńCiągle planuję coś z kociej serii wyhaftować,ale odkładam na póżniej.Twój jest super,no i te " back stitche" -profeska :)
pozdrawiam