poniedziałek, 19 marca 2012

igłą i nitką

Minął pełen słońca weekend, przyszedł szary poniedziałek. Wygląda na to, że nadciąga deszcz - w końcu, bo chociaż jest ciepło, to ani jeden listek nie pokazał się jeszcze na drzewach... Czekam z utęsknieniem na zieleń, brakuje mi jej bardzo. Zawsze nastraja mnie lepiej do życia - endorfiny dzięki niej wracają ;) Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła pojechać na działkę, nad Bug - pospacerować po łąkach, posiedzieć nad rzeką, wybrać się na spacer po lesie. A kiedy wstanę rano, będę mogła usiąść na werandzie, wsłuchać się w szum wiatru przemykającego się między brzozowymi witkami i w ćwierkanie szalonych wróbli buszujących w stodole sąsiada... Każdy ma swoją metodę na relaks :)

Ostatnio dostałam przyspieszenia, jeśli chodzi o hafty i skończyłam kilka obrazków - dla części będę musiała znaleźć jakieś zastosowanie, inne zostały zrobione w konkretnym celu. Nie wiem, chyba wpadłam w jakiś nałóg - tak jak kiedyś nie mogłam przestać czytać, tak teraz nie mogę przestać tworzyć wzorów na materiale. Zbyt mnie to odpręża, żebym tak łatwo się od tego uwolniła. Ale przecież nie można poświęcać czasu samej przyjemności, bo może się szybko znudzić.
Dokończyłam zakładkę dla brata - wzór jest prosty, niezbyt powalający, ale bardziej "męski" niż inne, które znalazłam ;) Mam też pod ręką wzór na zakładkę z pięknym czerwonym smokiem, ale muszę skompletować do niej mulinę, wtedy brat dostanie coś bardziej klimatycznego.



Młody ma imię bardzo podobne do mojego. Kiedy mama była w ciąży, próbowałam rodzicom wyperswadować ten pomysł, ale się nie dali. Poszli na łatwiznę. I kiedy teraz chodzi do mojej dawnej podstawówki, wszyscy bardzo dobrze wiedzą czyim jest bratem ;)
A co poza zakładką? Skończyłam naparstek i stwierdziłam, że to chyba nie są wzory dla mnie... Nie mówię, że mi się nie podobają, bo wyglądają bardzo ładnie. Ale po prostu... nie przemawiają do mnie. Wiem, wiem, pewno zadajecie sobie pytanie, "to po co je w ogóle haftowała?". Cóż, jeden naparstek pełen kwiatów mogę przecież mieć. A zawsze da się go jakoś wykorzystać - wszyć w coś, ozdobić, ładnie wykończyć. Znajdzie się na niego metoda ;) A prezentuje się tak:


Bardziej chyba przeszkadza mi jego duży rozmiar niż sam wzór. Bo te naparstki, które haftowała Piegucha jakoś bardziej do mnie przemawiały ;)
Ach, no i dokończyłam Coeur de Chat! I nie potrafię zrobić zdjęcia, które w pełni oddawałoby jego kolory i urok. Ale i tak pochwalę się tym obrazkiem. Tylko raz w życiu miałam kota - moja rodzina do kociarzy nie należy, w domu mamy szalonego i kochanego boksera i trudno pogodzić z tym inne czworonogi. Poza tym pies będzie chodził w granicach działki, natomiast dla kota płot nie jest najmniejszą przeszkodą... A w mojej małej miejscowości jest za dużo psów i nieostrożnych kierowców, żeby kot chadzał tu własnymi ścieżkami. A więc kota mam jedynie na kanwie.



Powinnam go jeszcze odprasować. Tak. Ale to kiedy indziej ;)
Ostatnio rozmawiamy z przyjaciółką o hodowli jeży na stare lata - taka alternatywa, jeśli pojawi się wizja staropanieństwa ;p Wiecie, że w Polsce jest sporo osób, które zamiast świnki morskiej czy chomika mają w domu właśnie takie małe, kolczaste stworzenia. Podobno najlepiej oswaja się je, kiedy bierze się je często na ręce. Bez rękawic ;) Mają czuć zapach właściciela i przyzwyczajać się do niego. Podobno jeże są stworzeniami nocnymi i faktycznie TUPIĄ, kiedy wędrują po domu. Takie nocne tuptusie. Hm... może kiedyś dorobię się własnego jeża ;) A dziś jest to kolejne stworzenie, które zostało wyszyte na kanwie. Dla przyjaciółki, która uwielbia jeże.



Wzorek Margaret Sherry, niewielki, bo na aidzie 14ct ma 6x8 cm. Ale jest piękny :) Zakochałam się w nim, jak tylko go zobaczyłam. I tych czarno-białych wzorków jest więcej ;)

3 komentarze:

  1. Ten jezyk bardzo mi sie podobal jak go tylko zobaczylam w gazetce:) Fajnie go zrobilas!
    Oj i wiadomo, ze nie wszystko nam sie bedzie podobalo po wyhaftownaiu, bez przesady, nie! W samozachwyt nie musimy zaraz wpadac:P
    A jak Ci sie male naparstki podobaly, to do dziela:) One sa takie fajne, bo na jeden wieczor:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hafciki absolutnie bajeczne - nie wiem, który podoba mi się najbardziej :)
    ja ostatnio wcale nie mam czasu na robótki :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ten jeżyk słodki ;o) Zakochana jestem w nim ;o)

    OdpowiedzUsuń