Zapisałam się na pierwszy w swoim życiu TUSAL, a więc proszę o wyrozumiałość jeśli chodzi o prezencję mojego słoiczka. W skromnych, prowizorycznych warunkach prezentuje się dziś w towarzystwie Edgara, na którego silnym "męskim" ramieniu może się wesprzeć.
Słoik jest w miarę pełny, bo na początku roku kończyłam grecki widoczek, a potem zaczęłam pracować na sówkami, które w dniu dzisiejszym prezentują się już tak:
Powoli nabierają wyrazu i nie są już tak puste, jak poprzednio, ale chwilowo je porzuciłam na rzecz lutowego kota, który powinien być gotowy przed 12 lutego. Wyjątkowo walentynkowy kot ;)
A że mam teraz trochę czasu, to idę dostawić do niego kilka krzyżyków :)
wybierasz świetne wzorki:)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobają :)
Cieszę się, że Ci się podobają :) Nie lubię haftować czegoś, co mnie męczy ;)
Usuńładne sówki się robią, a ja nadal mam niedokonczonego styczniowego kociaka:)witam wsrod blogujacych:)
OdpowiedzUsuńKociak już się wyłania, a sówki są boskie - uwielbiam ptaszki z tej serii ;o)
OdpowiedzUsuń