poniedziałek, 6 lutego 2012

w "skrócie"

Dziś będzie bardzo krótko, ponieważ jutro muszę wstać około 5, żeby dotrzeć na 7 na praktykę... A że weekend znów spędziłam w miłym i wesołym towarzystwie, między innymi poznając uroki kolejnego niedużego pubu przy warszawskiej starówce (aż wstyd się przyznawać, ale w czasach liceum nie byłam wybitną imprezowiczką, a podczas studiów odwiedzałam głównie lokale na toruńskiej starówce, ponieważ na studia uciekłam właśnie na tamtejszą uczelnię - i nie żałuję - ale to jest już zupełnie inna historia ;)), to oczywiście nie miałam zbyt dużo czasu na chwytanie za igłę. Skończyłam za to Pratchetta, z drobnymi potknięciami językowymi i wsparciem słownika. Przydał się głównie wtedy, kiedy czytałam o podróży parostatkiem po rzece - słownictwo morsko-rzeczne, dotyczące między innymi budowy statków i spławiania towarów nie jest moją mocną stroną ;) Już wiem, że nie jest to książka, którą odłożę na półkę i już nigdy więcej po nią nie sięgnę. "Złodzieja czasu", którego też czytałam w oryginale, po pierwszym razie przeczytałam potem jeszcze 4 razy, coraz więcej rozumiejąc. Muszę powiedzieć, że książki Pratchetta nie należą do tych, które łatwo się czyta w oryginale, niezależnie od większego czy mniejszego zaawansowania jeśli chodzi o znajomość języka. Recenzji na temat "Snuff" pisać teraz nie będę - ponieważ czasu brak, a do tego muszę jeszcze przemyśleć całość, ale każdemu, kto zna tego autora i lubi jego książki, a do tego angielski nie jest mu straszny - szczerze polecam ją jako lekturę :) Aha, no i jest to pierwsza książka, którą skończyłam w tym roku, a stała na półce i czekała na mnie chwilę. To tak a propos wyzwania czytelniczego, którego się podjęłam w tym roku. Kiedyś pochłonięcie dużej ilości książek nie sprawiało mi większego problemu, ale kiedyś też było na to trochę więcej czasu. Albo po prostu lepiej nim gospodarowałam ;p
Na dobry sen, ponieważ nie lubię "gołych" wpisów, dwa zeszłoroczne zdjęcia z mojego studenckiego miasta :) Tak wyglądała o poranku moja droga na wydział. A wieczorami po skwerze po prawej uwielbiały kicać króliki mieszkające praktycznie w centrum miasta ;)


1 komentarz: