poniedziałek, 13 lutego 2012

Kajko wędrowniczek

Uff... czasem mam wrażenie, że jestem niezwykle leniwą osobą, ale ostatnio chyba sama sobie zaprzeczam ;) Nie dość, że okazało się, że mój opiekun praktyki mieszka niedaleko, więc jak ma dyżur od 7 rano, to podjeżdża po mnie o 6 i jadę z nim ambitnie świtkiem rankiem do radia, to do tego postanowiłam odebrać w końcu swój dyplom z uczelni. Żeby nie było, że udaję, że jestem panią magister ;) No i co?No wstałam dziś o 5, a o 7 wsiadłam w pociąg na trasie Warszawa-Toruń, żeby zdążyć na dyżur dziekana o 10 i złapać mało przyjemną panią z dziekanatu. A potem pozostało już tylko włóczenie się po mieście, w którym spędziłam ostatnich pięć lat i czekanie na pociąg powrotny... Zdjęć żadnych nie ma, byłam kompletnie nieprzytomna i nawet o tym nie pomyślałam. Marzyła mi się tylko miejscówka w pociągu i prawie 3h spania ;)

A w sobotę jedna z wiedźmiej paczki dostała już w pełni wyszykowanego, uśmiechniętego kota - oby służył jej przykładnie :)



Tak poza tym przez kompletny przypadek trafiliśmy w urodzinowy wieczór między innymi do lokalu o nazwie Boom Boom Room - to było ciekawe doświadczenie. Najbardziej podobała mi sie mina znajomej, kiedy zorientowała się dokąd nas wprowadziła ;)

Zostałam też zaproszona przez Smoczycę do zabawy. Oczywiście podjęłam wyzwanie, ale swoim kosmetycznym niezbędnikiem podzielę się w następnym poście, ponieważ jutro znów powinnam o 7 być na praktykach - czas iść spać :)

1 komentarz:

  1. Kotek jest cudny ;o) Kochana bardzo dziękuję za odwiedziny ;o)

    OdpowiedzUsuń