piątek, 10 lutego 2012

hu hu ha

Jestem dziś bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. To znaczy, nieszczęśliwym od powrotu do domu, bo praktyki mi się podobają, chociaż codziennie korygowane są moje coraz to nowe potknięcia ;) Ale uczę się, cały czas i wciąż. Odzwyczaiłam się od bardzo wczesnego wstawania, do tego w tym tygodniu dwa razy miałam okazję wstawać o piątej, żeby się ogarnąć (nic nie poradzę, że dziewczyny nie mają tej prostej męskiej strategii - wciągnąć na siebie ubranie i wyjść), wypić kawę, zrobić kanapki, których nie chciało mi się robić wieczorem i o szóstej wyjść z domu, żeby na siódmą być na miejscu. Co ciekawe, kiedy dojeżdżam na miejsce tak wcześnie, jestem bardziej przytomna niż kiedy wstaję po szóstej, żeby dotrzeć do celu na ósmą. Mimo wszystko chyba jednak nie chciałabym tak funkcjonować na codzień ;)
A dlaczego nieszczęśliwa? Z prostego, bardzo prozaicznego powodu. Temperatury dochodzą dziś w nocy do -20 stopni, a w domu popsuł się piec od centralnego ogrzewania. I kończy się węgiel do kominka. I jest cholernie zimno. Więc chodzę w trzech swetrach, ręce mam zgrabiałe, mam ochotę się odprężyć przy filmie i krzyżykach, ale łapki wolę trzymać pod kocem. Na szczęście tata spędził pół godziny w piwnicy, bawiąc się w McGyvera, więc jest szansa, że z czasem zrobi się cieplej.
Praktyka bardzo skutecznie zapełniła mi czas, dlatego poza nią niewiele się u mnie ostatnio dzieje, ale mimo wszystko stworzyłam coś nowego, co wymaga jeszcze drobnego wykończenia. Wzór Nimue.


Zdjęcie tylko jedno, niezbyt dobrej jakości, bo robione niedawno, w półmroku. Postaram się jutro podzielić detalami. Wszystko wyhaftowane na aidzie 14ct (jakoś nie mogę się jeszcze przekonać do drobniejszej), ecru, mulina DMC - 2 nitki. Brakuje jeszcze kilku backstitchy i witek, które powinny być ze słomy/wykałaczek/czegoś podobnego, przymocowane do obrazka przy pomocy muliny. Jak już się zbiorę w sobie, to wykończę całość i będę się zastanawiała co zrobić z tym obrazkiem :) Chciałam poćwiczyć się w pinkeepach, ale nawet nie wiem czy w domu są jakieś wstążki. Ja, laik.
Kot lutowy jeszcze nie oprawiony, jutro urodziny, więc będę miała co robić. Niestety dziś nie ma na to warunków. Idę zagrzebać się w pościeli, z "Okruchami dnia" pod ręką. Dobrej nocy :)

3 komentarze:

  1. bardzo sympatyczny hafcik:)ciekawe jak bedzie wygladal po wykonczeniu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie czarownice już teraz prezentują się interesująco :)
    Ja jeszcze nie miałam okazji wyszywać żadnego wzoru ninue, ale kiedy tak podziwiam te cudeńka to muszę, przyznać, ze nabieram ochoty. :)
    Doskonale cię rozumiem z tym wczesnym wstawaniem :) od tygodnia wstaję po 6.00 i już wiem jak bardzo tego nie lubię :) jednak siedzenie w domu troszkę rozleniwia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dziś oglądałam wzory Nimue i jeden wpadł mi w oko ;-) Mam nadzieję, że w wakacje uda mi się go wyhaftować, bo wcześniej nie będę miała czasu.
    Przy okazji zapraszam Cię do zabawy. Więcej u mnie na blogu.

    OdpowiedzUsuń