sobota, 1 grudnia 2012

W świecie knedlików i ciemnego piwa

Minęły ponad dwa tygodnie od powrotu z Pragi... W międzyczasie zdążyłam zdać egzamin licencjacki i definitywnie skończyć studia. No i to szukanie pracy... Dziękuję za trzymane kciuki :) Wtorkowa rozmowa przebiegła dobrze, wyniki będą ogłoszone prawdopodobnie w nadchodzącym tygodniu, zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale poza tym w środę byłam na drugiej rozmowie i to ona chodzi mi teraz po głowie. Bo jest szansa, że zostanę zatrudniona dokładnie tam, gdzie chciałam... pracowałam nad tym od maja, kilka dni temu zadzwoniono do mnie z propozycją i teraz czekam, niecierpliwie przebierając nogami :) Oj, marzy mi się to stanowisko, marzy...

Ale przecież obiecałam, że pokażę Wam jesienną Pragę, przysłoniętą listopadowymi mgłami, rozświetloną chłodnymi promieniami słońca, rześką i przewrotnie nastrojową. Pragę, w której nigdy wcześniej nie byłam, chociaż zawsze miałam wrażenie, że skądś znam uliczki tego miasta, że kiedyś już nimi spacerowałam. W tym roku moje ciche marzenie w końcu się spełniło :) Spakowaliśmy się z M. w sposób jak najbardziej minimalistyczny, wsiedliśmy w autobus i po dwunastu godzinach, nieco zmęczeni, ale szczęśliwi dotarliśmy na miejsce. Wieczorową porą z dworca autobusowego przeszliśmy do metra i... doszliśmy do wniosku, że jedna linia tego warszawskiego przyzwyczaiła nas do prostej i nieskomplikowanej komunikacji między dzielnicami ;) Bo w Pradze linie metra są trzy, a przesiadki między nimi i schodzące coraz głębiej pędzące na złamanie karku ruchome schody sprawiają, że człowiek zaczyna sobie nagle uświadamiać, jak mały jest i ile metrów ziemi jest nad nim...



A następnego dnia zaczęło się poznawanie i zwiedzanie miasta... Razem z Anią, mieszkającą w Pradze bohemistką i znajomą M. była to sama przyjemność. Opowiadane przez nią zabawne anegdotki, historia zadeptywanych przez turystów miejsc i wędrówki po zakamarkach starówki, w które mało kto zagląda - wszystko to oswoiło miasto dużo bardziej skutecznie niż jakikolwiek przewodnik :) Listopad ma też to do siebie, że miejsca z reguły pełne ludzi pustoszeją...


 



Pod ścianą Lennona było jednak kilka rozchichotanych fanek Beatlesów...


... dobry humor udzielił się z resztą wszystkim ;)



Miłość kwitnie w Pradze wszędzie, bardziej zdesperowani mogą po nią zadzwonić, ci cierpliwi obiecują zaś sobie wieczne uczucie, pozostawiając je przypięte na jednym z praskich mostków...


Nie mogliśmy też ominąć Mostu Karola i rynku starego miasta, nieco mniej zatłoczonych niż zwykle, jednak wciąż pełnych ludzi.









Ale to, co spodobało mi się najbardziej, znalazłam w miejskiej bibliotece. Wyobraźcie sobie studnię... z książek. Właśnie tak :)



Oczywiście nie mogliśmy się powstrzymać ;)


Nie mogłam sobie też odpuścić starych praskich cmentarzy... nagrobki porośnięte bluszczem, słońce prześlizgujące się między gałęziami drzew, pochylone przez czas posągi, potężne grobowce z zamurowanymi wejściami... Cmentarz Olszański to niezwykłe miejsce.













I Wełtawa wieczorową porą wyglądała niezwykle...



Wybaczcie, że pokazałam Wam Pragę w tak fotograficznym skrócie, ale nie potrafię przekazać jej piękna inaczej.

5 komentarzy:

  1. Oj piękna ta Praga... Bardzo ciekawe zdjęcia. W niektórych miejscach jeszcze nie byłam, np. stary cmentarz.
    A knedelki smakowały ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cmentarze to coś, co kocham ;) chociaż wiem, że to nie brzmi zbyt dobrze...
      A knedliki były pyszne, jak zawsze :) No i oczywiście smażony syr :D

      Usuń
  2. Gratuluję i trzymam kciuki za pozytywne wieści dotyczące rozmowy :)
    a zdjęcia z Pragi... tego mi dzisiaj było trzeba.. dzięki tobie na chwilkę przeniosłam się do magicznego miasta, które kojarzy mi się z cudownymi chwilami, jakie miałam szczęście tam spędzić...
    A ja dzisiaj powalona choroba leżę w łóżku i czekam na popołudniową wizytę u lekarza..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mam nadzieję, że uda Ci się zwalczyć to chorobowe paskudztwo. Chorowanie w grudniu to bardzo niewdzięczna rzecz. Zdrowiej szybko!

      Usuń
  3. No nie! dopiero teraz znalazłam ten wpis! Jak już zrobię ten kurs na przewodnika, to muszę sobie zrobić listę blogów, gdzie ludzie o mnie mówią jak fajnie jest być przeze mnie oprowdzanym:)

    OdpowiedzUsuń