sobota, 23 marca 2013

Namiastka zieleni...

Dziś rano obudziło mnie przepiękne słońce wpadające przez okno... Jeszcze miesiąc, góra dwa i co rano będzie świeciło mi prosto w poduszkę, nie pozwalając dłużej pospać. Ale jaka to przyjemna pobudka :) Z każdym dniem coraz bardziej tęsknię za zielenią młodych liści i ćwierkaniem za oknem - wystarczyły dwa dni ciepła i stada pierzastych kulek zaczęły koncertować i grzebać w rynnach. A potem znów spadł śnieg. I wiosna zniknęła...
 
W zeszłym tygodniu skończyłam pierwszy z zielnych obrazków do kuchni i praktycznie od razu zabrałam się za drugi - mimo tego, że każdy z nich utrzymany jest w spokojnej tonacji kolorystycznej, ich zieleń nastraja pozytywnie :) No i jest idealnym kontrastem dla szarości i bieli za oknem.
I, szczerze mówiąc, ten wzór podoba mi się bardziej niż poprzedni. Bardziej intensywne kolory, bardziej ażurowy kwiat, którego jeszcze nie ma, ale będzie piękny, już to wiem ;)


Na razie na łodyżce wyrosło kilka listków, a reszta powstanie, jak złożę kolejne zamówienie - nie sądziłam, że na jeden wzór zużyję prawie cały motek... Coś czuję, że jeszcze kilka razy będę musiała uzupełniać zapasy. Ale warto :) No i przy okazji może dokupię też mulinę, której brakuje mi do kilku UFO-ków, które czekają na zmiłowanie ;p Hiszpańskie domki, mały zielony smok i elf Nimue nie mogą się już tego doczekać ;)

Poza tym kontynuuję pracę nad tym małym tajemniczym wzorkiem, który niedawno Wam pokazałam. Myślę, że teraz będziecie miały mniejszy problem z określeniem, jakie stworzenia unoszą się w powietrzu ;)




Żeby obrazek był gotowy, muszę dostawić jeszcze kilkadziesiąt (-set?) czerwonych krzyżyków i uzupełnić całość o bacstitche. I, szczerze mówiąc, mogę się przyznać bez bicia, że odkryłam w sobie niechęć do takiego monotonnego haftowania jednolitych powierzchni. Efekt końcowy pewnie będzie tego wart, ale mimo wszystko praca nad tym... jest nieco nużąca. Nie sądziłam, że kiedyś coś takiego napiszę ;p
Już się nie mogę doczekać, kiedy całość będzie gotowa i będę mogła ją wykorzystać :)

Dziękuję za miłe słowa w komentarzach pod poprzednim wpisem :) Miś Monice się podobał i zasugerowała, żebym zaczęła coś robić z tymi wszystkimi haftowanymi maleństwami. Kto wie, może zacznę o tym myśleć bardziej poważnie. Na razie jednak haftuję, bo po prostu sprawia mi to przyjemność.

Spokojnego i słonecznego weekendu, dziewczyny! :)

7 komentarzy:

  1. Jednak jeżyki! Ale mnie bardziej intrygują te zielnikowe hafty, są cudne! Skąd pochodzą wzory? jeszcze takich nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te dwa słodkie jeżyki będą wyglądać niesamowicie - czekam na więcej ;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię zielnikowe wzory, więc czekam aż pochwalisz się całością:) Jeżyki słodkie, ale rozumiem, że możesz mieć problem z mobilizacją do ich skończenia;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżyki od Margarett Sherry?:) Super, uwielbiam je.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiosna w końcu zawiała, choć dziś oprócz Słońca przywitał mnie jeszcze mróz (-5). Ale widać, że zmierza ku lepszemu ;)
    Patrzę... patrzę na tę piękną zieleń i czekam na resztę. To połączenie z lnem jest zachwycające!
    Jeżyki! Kocham jeżyki <3 Będzie cudny obrazek :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam pracowitość i spokój potrzebne przy haftach.Pewnie,że powtarzalność jest nudna,w każdej dziedzinie:)
    Miś swietny,rękodzielnicze prezenty są bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniałe wiosenne hafty, może dzięki temu wiosna do nas zawita:)

    OdpowiedzUsuń