niedziela, 4 sierpnia 2013

Lenistwo... czyli upały mnie pokonały

Nie wiadomo kiedy przyszło lato... Przyszło, rozsiadło się w ogrodzie, rozgrzało dach i wtłoczyło do wnętrz gorące powietrze. Pracowite dni zlały się w jedno z bardziej leniwymi wieczorami, zabieganymi wolnymi dniami tygodnia, czasem spędzanym byle dalej od komputera i wszystkich związanych z nim spraw.
To głównie dlatego zaniknęłam na jakieś półtora miesiąca. Pokonała mnie niechęć do spisywania myśli, dzielenia się hafciarskimi postępami i innymi codziennymi przyjemnościami i zmartwieniami. Na szczęście problemy udało mi się opanować, chociaż czasem jeszcze dopada mnie wewnętrzny krytyk i sprawia, że uśmiech zamiera na twarzy. No cóż, zdarzają się i takie chwile. Ale na szczęście radosne momenty też pomagają :)
W lipcu udało mi się wyciągnąć grupę sprawdzonych znajomych nad Bug, pod wschodnią granicę, gdzie przez cztery dni odpoczywaliśmy, relaksowaliśmy się, graliśmy w badmintona, planszówki, moczyliśmy nogi w rzece, wędrowaliśmy po nadbużańskich łąkach i było głośno, było wesoło, domek rozbrzmiewał muzyką, śmiechem, a kiedy wróciliśmy (z pociągowymi przygodami) do stolicy, każde z nas miało wrażenie, że wraca z długiego i naprawdę przyjemnego urlopu. Tego właśnie było nam potrzeba :) Czasu dla siebie, gdzie nikt nikogo do niczego nie zmuszał, gdzie każdy mógł odpoczywać tak, jak miał na to ochotę, a jak pojawiła się złość czy rozdrażnienie, przestrzeń wokół pozwalała na chwilę samotności i czas na zaczerpnięcie głębszego oddechu. Uwielbiam ten mały nadbużański azyl :)


I haft trochę ucierpiał podczas tych upalnych dni, chociaż starałam się, żeby wszystkie prace nie utknęły w martwym punkcie. Powoli pracuję nad niespodziankami z okazji "podaj dalej" - przepraszam dziewczyny, że musicie tyle czekać. Wiedzcie, że o Was pamiętam i nie próżnuję. Proszę, uzbrójcie się w jeszcze odrobinę cierpliwości.
Muszę się jednak podzielić z Wami jedną naprawdę radosną rzeczą - udało mi się zakończyć projekt, który zaczęłam jakieś pół roku temu :) W zeszłym tygodniu skończyłam haftować ostatni z zielnikowych obrazków :D Trochę czasu mi zajęło dokrzyżykowanie tych kilku kwiatków i uzupełnienie pomniejszych kolorów...


...ale warto było cierpliwie nad nimi posiedzieć. Już przed oprawieniem ta niewielka stokrotka mi się podobała...




Ale efekt końcowy, kiedy już powiesiliśmy ją na ścianie, w towarzystwie pozostałych dwóch maleństw, przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Razem wyglądają naprawdę dobrze :)


Mieliśmy z M. mały problem, żeby zrobić dobre zdjęcia, bo w szybkach odbijało się wnętrze kuchni albo światło lampy, ale mam nadzieję, że to, które Wam pokazuję, chociaż w jakimś stopniu oddaje ten zestaw wiszący teraz w kuchni mamy M.
A na ścianie obok wiszą nieco bardziej wyrośnięte rośliny, skończone i oprawione już jakiś czas temu.


Dla przypomnienia - wszystkie sześć obrazków haftowałam na lnie obrazkowym 25 ct, kolor kość słoniowa, muliną DMC. Muszę powiedzieć, że naprawdę polubiłam haft na lnie - jest to materiał, który idealnie pasuje do tego typu wzorów, nie wyobrażam sobie tego zielnika wykonanego na zwykłej Aidzie. Jeśli tylko będę haftować coś podobnego, sięgnę właśnie po len obrazkowy. W swoich skromnych zapasach mam jeszcze len 35 ct... kto wie, może z czasem pojawi się na nim któryś z malowniczych wzorów Nimue :)

Żeby nie było, że cały ubiegły miesiąc spędziłam na lenistwie, żegnam Was zdjęciem z lipcowej Warszawskiej Masy Krytycznej. Tu z kolegą kotem ;)


Jazda ulicami Warszawy, którymi normalnie jeździ mnóstwo samochodów, jest nieodmiennie niezwykłą przyjemnością ;) Kolejna Masa rusza już 30 sierpnia - szczerze polecam udział w niej.
Spokojnego tygodnia wszystkim :)

6 komentarzy:

  1. szkoda, że tak daleko do 100licy, skorzystałabym z polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolekcja Twoich zielnikowych haftów jest naprawdę zachwycająca! Kolory jak prawdziwe, świetnie dobrana oprawa... Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłaś nad Bugiem...hmm, to moje okolice. Tam jest pięknie, w niektórych miejscach mam wrażenie, że czas się zatrzymał. Ciekawa jestem, w jakiej miejscowości?
    Piękna jest tak zielnikowa seria. To fakt, że bardzo Ci się udała. Stokrotki szczególnie mnie urzekły. Wyszły bardzo realistycznie, jak zasuszone kwiaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna kolekcja :) co do upałów... jeśli tylko zapoznałaś się z pogodą na najbliższe dni, to wiesz, że będzie u nas gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękny zielnik.. sama bym takie coś sobie chętnie zrobiła, tylko brak mi czasu i ściany ;PP

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne te stokrotki! Super się wszystko prezentuje:-)
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń