niedziela, 24 lutego 2019

Mini SAL BB II "Sleep Parade" - zaczynamy!

Zgodnie z regulaminem do 28 lutego mamy przedstawić nasze przygotowania do parady śpiochów, więc już kilka dni temu nałożyłam tamborek na materiał i wyciągnęłam muliny z organizerów (nie wszystkie, część kolorów leży w pudełkach przypisanych Computer Wizardowi i Escherowi - będę je stamtąd wypożyczać w razie czego). Wyłamałam się nieco kolorystycznie, bo bardzo spodobał mi się granatowy Belfast i finalnie właśnie taką tkaninę zamówiłam. Do nocnej wędrówki ten kolor wydał mi się wręcz idealny.


Ciemniejszą muliną co prawda warto na takiej kanwie haftować przy świetle dziennym, bo oczy jednak bardziej się męczą. Ale liczę na to, że efekt końcowy mi to wynagrodzi.

Poza tym nie mogłam się oczywiście powstrzymać i postawiłam już pierwsze krzyżyki i backstitche... 21 lutego skończyłam chłopczyka z misiem.


A dziś dohaftowałam do niego towarzyszkę w szlafroku - jeszcze bez konturów.




Chłopiec zyskał jeszcze frenchknoty na piżamce, a przy okazji zbliżeń na zdjęciach zauważyłam, że będę musiała zająć się wszechobecnymi kłakami królika, które mechacą mi haft... Linieje bestia na siwo niestety.



Na razie ten haft odkładam i wracam do Eschera - czas dodać trochę krzyżyków i kolorów motylim skrzydłom.


niedziela, 17 lutego 2019

Pan Czarodziej i kolejna hafciarska zabawa ;)

Dzisiaj będzie króciutko - chcę się tylko podzielić niedużymi postępami w Computer Wizardzie, do którego wróciłam po wyhaftowaniu zmarchwionego królika. Już jutro zabieram się za kolejne krzyżyki w motylim wzorze M.C. Eschera, ale dziś możecie jeszcze popodziwiać te wszystkie odcienie brązu, które są nieodłączną częścią mojego najpotężniejszego kolosa.

Stan na 23 stycznia prezentował się tak...


...dziś pojawiła się już większa część kolumny i przybywa lin.


Zawsze mam problem, jak zrobić sensownie oświetlone zdjęcie temu haftowi... Będę musiała pokombinować i znaleźć na to jakiś sposób.

Na jaki pomysł wpadłam tak poza tym? Szalony, to pewne. Najwyraźniej pisane mi jest spędzenie 2019 roku pod znakiem długoterminowych hafciarskich zabaw, bo zgłosiłam się do kolejnej - tym razem u Chagi z Pasji odnalezionych, a jest to Mini SAL Bella&Boo "Sleep Parade". Praca nad wzorem będzie trwała przez najbliższy rok i podzielona jest na cztery części - mam plan zmieścić się w terminach i nie zostać w tyle, trzymajcie kciuki, żeby mi się udało. Obrazek ma finalnie zająć ok. 67x10 cm, zobaczymy, do czego go wykorzystam :)


Materiał został dziś zamówiony, podobnie kilka brakujących kolorów DMC - pozostaje tylko zapoznać się ze schematem i rozpiską i czekać na przesyłkę :) No i przygotować dwa rękodzielnicze fanty dla Chagi! Już szukam odpowiednich pomysłów...

wtorek, 12 lutego 2019

Królik z filiżanki (haftowana licytacja)

Jakieś półtora tygodnia temu na fb wpadła mi w oko informacja, że Uszate Serca Warszawy - Stowarzyszenie Pomocy Królikom, będą organizować kolejny Bazarek na rzecz Uszatych Serc i postanowiłam wesprzeć ich podczas licytacji małym haftem. W związku z tym przez ostatnich kilka dni każdą wolną chwilę poświęcałam na wyszywanie niewielkiego wzoru autorstwa Marii Brovko, który znalazłam w jej sklepie na Etsy, a który idealnie wpisuje się w króliczą tematykę.
Nie ukrywam, że nasz puszysty i wcale nie taki drobny lokator bardzo dobitnie udowadnia mi każdego dnia, że królik to z jednej strony stworzenie miłe w dotyku i uroczo się prezentujące, a z drugiej - to charakterna istota, która lubi postawić na swoim, kombinuje jak się da, żeby wejść tam, gdzie jej nie wolno, należy przy niej mieć pozabezpieczane wszystkie kable i jeśli nie lubisz mieć dziurek wygryzionych w ubraniach czy innych tkaninach, po prostu powinieneś umieścić je w miejscu, do którego zwierz nie sięgnie. No i nie jest miłośnikiem brania na ręce czy trzymania na kolankach. Jest to też jednak ciekawskie stworzenie, które bardzo przywiązuje się do swojego człowieka, potrafi przyjść i trącać cię nosem, żebyś go pogłaskała, a jeśli nie zwrócisz na niego uwagi, zacznie podgryzać ci nogawki ;) Lubi też wyciągnąć się tuż obok, potrzebując towarzystwa, hyca radośnie, ciesząc się na twój widok i widać, że trybiki w tym małym króliczym móżdżku pracują całkiem sprawnie. Zdecydowanie bliżej mu charakterologicznie do kota niż do psa ;) No i da się sprzedać za banana albo inną rodzynkę...


Boli mnie, kiedy widzę, ile królików rocznie trafia w kartonowych pudełkach do śmietników, jest zostawianych w klatkach obok kontenerów czy wyrzucanych do lasu czy parku, "bo to przecież dzikie stworzenie, które zje sobie trochę trawki, wykopie norkę i przeżyje na polu albo w innych krzakach". No i wcale nie okazał się takim udanym prezentem świątecznym/urodzinowym/walentynkowym, ugryzł, bo był zbyt mocno tarmoszony (a królik potrafi boleśnie ugryźć, o tak... ale tylko wtedy, kiedy czuje się zagrożony i nie widzi już żadnej drogi ucieczki), nie jest nakolankowy i nie lubi być brany na ręce. No i to przecież tylko taki pasztet chodzący na czterech łapkach.
Dlatego naprawdę doceniam pracę tych, którzy poświęcają swój czas, mieszkanie, pieniądze na to, żeby pomóc poszkodowanym i porzuconym zwierzakom i często robią to zupełnie bezinteresownie, nic na tym nie zarabiając. Stąd mój pomysł na pomoc chociaż małym haftem...
Przepraszam, zrobiło się poważnie, ale miałam potrzebę, żeby podzielić się z Wami tym, co wśród innych osobistych spraw też jest w jakiś sposób dla mnie ważne. A jeśli myślicie poważnie o przyjęciu pod swój dach uszatego przyjaciela, pamiętajcie - ADOPTUJCIE, NIE KUPUJCIE :)

To może teraz dla rozluźnienia atmosfery kilka zdjęć haftu przekazanego na Bazarek, który ma zacząć się już jutro i tym razem potrwa tylko kilka dni. Kto wie, może coś Wam wpadnie w oko, link do licytacji różnych przedmiotów jest na początku wpisu.

Zaczęłam 3 lutego, 8 lutego powstała filiżanka...


...dziś był już gotowy cały obrazek, rano jeszcze bez backstitchy...



...ale to się zmieniło w ciągu dnia :)



I tak powstał bardzo zmarchwiony królik. Królik z filiżanki.


Uroczo wkurzony i mający w sobie coś z prawdziwego uszatego charakterku ;)
Sama przyjemność wyszywania.

Kilka szczegółów technicznych:
wzór -  Maria Brovko
kanwa - aida zweigart biała, 16 ct
mulina - DMC, 17 kolorów
wymiary haftu - 11,5x8,5 cm

piątek, 1 lutego 2019

Nowy haft na Nowy Rok, czyli przybywa Eschera

Po styczniu jestem z siebie dumna - dumna, bo udało mi się trzymać swojego postanowienia i faktycznie co tydzień zmieniałam tamborek z haftem, dodając kolejne krzyżyki do moich kolosów. Computer Wizarda można było podejrzeć w poprzednim wpisie, a dziś czas na wzór inspirowany grafiką M.C. Eschera "Circle Limit with Butterflies".


Muszę powiedzieć, że jestem całkiem zadowolona z postępów, chociaż zmieniłam trochę taktykę. Haftować zaczęłam od środka wzoru, ale ponieważ jest tam bardzo dużo bardzo często zmieniających się kolorów (czyli, co tu dużo mówić, multum pojedynczych krzyżyków, do których w żadnym z dotychczas wyszywanych większych czy mniejszych obrazków nigdy nie miałam cierpliwości...), postanowiłam przebrnąć przez kilka kartek i dojść do krawędzi wzoru. Jak zawsze, najchętniej zaczynam haft od lewego dolnego rogu, ale tym razem ograniczyłam się po prostu do lewego brzegu. Od 15 strony zawróciłam w kierunku strony 13 i dzięki temu dobrnęłam do miejsca, gdzie dużo łatwiej jest się wgryźć we wzór.
Postępy w pracy 19 stycznia prezentowały się tak:



Mój M. wciąż mnie pilnuje, żebym haftowała przy odpowiednim źródle światła, bo rozmiar tych mikrokrzyżyków zdecydowanie może doprowadzić do ślepoty. 


Poza tym ogarnęłam muliny, żeby nie pogubić się w tych 89 kolorach przez kolejne lata wyszywania...


28 stycznia przybyło trochę krzyżyków po tygodniu poświęconym "Computer Wizardowi" Randala Spanglera.


A jak już wciągnęłam się w haft na całego, dobrnęłam z czernią do szczytu 13 strony i teraz zajmuję się łataniem motylich skrzydeł. Żmudna, czasochłonna robota, podczas której trzeba się pilnować. Ale nie mogę się doczekać, kiedy z kanwy wyłoni się pierwszy, pełen kolorów motyl.
Stan na 1 lutego poniżej, sami spójrzcie:


Lewej części przybywa...


...prawą na razie zostawiłam w spokoju.


Do niedzieli dostawię jeszcze pewnie kilka krzyżyków, potem tydzień dla Czarodzieja.

Zupełnie zapomniałam! Jeszcze ostrzeżenie na koniec - używajcie naparstków, jeśli dużo wyszywacie, bo inaczej istnieje ryzyko, że skończycie jak ja. Z naczyniakiem na czubku palca, który wymagał wycięcia i założenia czterech szwów... Nie polecam. Szwów pozbędę się w przyszłym tygodniu, bólu gojenia i problemów z krwawiącym palcem jeszcze przed zabiegiem zdecydowanie warto uniknąć.