piątek, 23 sierpnia 2019

Rude jest piękne (i nieźle się wyszywa)

Nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła w jednej z nielicznych wolnych chwil przeglądać folderów na komputerze i nie zwróciłabym uwagi na kupiony jakiś czas temu wzór autorstwa Marii Brovko "Magic dreams". Kupiłam go oczywiście z myślą o córce - dziecko stało się dodatkowym pretekstem, żeby zacząć wyszywać obrazki, dla których wcześniej nie zawsze miałam uzasadnienie :P Chociaż tu nasuwa mi się pytanie do wszystkich haftujących mam posiadających małe dzieci - jak Wy to robicie, jak godzicie hobby i opiekę nad maluchami? Wczoraj minęło siedem tygodni, od kiedy Klementyna jest z nami i na kilkanaście minut haftu mogę sobie pozwolić raczej wieczorami, kiedy mała już zaśnie, a ja ogarnę inne ważniejsze i bardziej potrzebne rzeczy. W ciągu dnia jej drzemki wcale nie są takie długie, a i rzeczywistość w tym czasie trzeba ogarnąć.

Chociaż w miniony weekend zrobiłam coś innego i na spacer z mężem i z dzieckiem zabrałam haft ;) Właśnie ten, który chcę Wam dziś pokazać. Oczywiście wzięłam wszystko... oprócz wydruku z wzorem. Ale od czego ma się telefon - wystarczy ściągnąć plik z maila i da się wyszywać.



Do haftu wykorzystałam resztkę materiału, który został mi z zabawy "Sleep Parade", wzór akurat wpasował się w niego idealnie - granatowy Belfast 32 ct. Wyszywam oczywiście muliną DMC, kolorów jest 19, do tego dochodzi 8 łączonych z dwóch różnych nitek odcieni. Myślę, że efekt końcowy będzie wart tych kombinacji.

16 sierpnia głównie widoczna była dziewczynka...


...a do 22 sierpnia przybyło już nieco jej bujnej czupryny.


Zobaczymy, ile czasu zajmie mi wyszycie całości. Nie zapominajmy, że na tamborku mam jeszcze motyle M.C. Eschera, a i zastanawiam się, czy za jakiś czas nie powinnam wyciągnąć z szuflady Computer Wizarda Randala Spanglera, żeby całkiem o nim nie zapomnieć. No i zabawa u Chagi...
Dzieje się w hafcie, oj dzieje :)

sobota, 3 sierpnia 2019

Nowy Haft na Nowy Rok VIII - przybywa skrzydeł

Teoretycznie zabawa organizowana przez Anię na blogu KreatywnaTV trwa do końca roku, ale nie oszukujmy się - nikt nie zdąży wyhaftować wzoru, który mieści się na 35 stronach, w 365 dni. No w każdym razie na pewno nie ja ;) Wyszywając do tego inne obrazki i przeżywając różne życiowe rewolucje. No ale nie o to mi chodziło, kiedy zgłaszałam się do tej zabawy :) Zgłosiłam się do niej, żeby mieć dodatkową motywację, comiesięczny cel, żeby przybywało krzyżyków we wzorze na podstawie grafiki M.C. Eschera. I jak na razie mniej lub bardziej mi się to udaje.
Na tamborku wciąż mam trzy strony ze wspomnianych trzydziestu pięciu - w tej materii nic się nie zmieniło. Na szczęście w lipcu udało mi się wieczorami dostawić nieco więcej krzyżyków niż ostatnio i tym razem nie trzeba już z lupą doszukiwać się różnic ;)

Dla porównania - zdjęcie haftu z 2 lipca:


I zdjęcie zrobione dziś:


W minionym miesiącu skupiłam się na jednym, beżowym kolorze, a kiedy już wyszyję go na tych trzech stronach, może skupię się na którymś z odcieni niebieskiego? Dzięki temu dużo wyraźniej widać postępy w wyszywaniu, co cieszy oko i sprawia, że człowiek nie ma wrażenia, że utknął.
I tym pozytywnym akcentem kończę ;p