Oby nas to wszystko nie dobiło, ale wzmocniło w jakiś irracjonalny sposób...
Brzmi to absurdalnie, ale haft trochę mi pomaga podczas tego mijającego czasu, więc stawiam sobie kolejne krzyżyki i łatam też siebie w międzyczasie. Zostawię poniżej kilka zdjęć, niech będzie jakaś dokumentacja.
Po pierwsze Computer Wizard, na razie dwie kolejne strony są wyhaftowane połowicznie, prace nad nim stanęły 29 października.
Coraz wyraźniej widać chłopca, który ze smokiem nawiązał nić porozumienia. Niedługo pewnie do niego wrócę. Ale na razie szykuję mały upominek. Postępy poniżej:
Może przed świętami skończę, kto wie.
Piekne hafty-) pozdr.
OdpowiedzUsuńPiękne postępy. Czyżby nowy hafcik to słodka królisia.
OdpowiedzUsuńO tak, haft to świetny terapeuta, wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To prawda... Haft pomaga... Także uporać się z różnymi emocjami... W moim przypadku to był długotrwały strach i stre.. Liczenie krzyżyków... Kolejnych rządków... Pomagało skupić myśli i odciągnąć je od tego "bolącego miejsca". Od kiedy pojawił się tamten tyle razy chciałam coś napisać... Ale jakoś wszystko co skleciłam zaraz kasowałam bo wydawało mi się nie odpowiednie... Więc przesyłam tylko dobre myśli...
OdpowiedzUsuńPiękne prace się szykują :)
OdpowiedzUsuńHaft to doskonała odskocznia. Sama się przekonałam że rzeczywiście pomaga. Trzymaj się cieplutko :*
Pozdrawiam
Piękna praca powstaje, trzymam kciuki...
OdpowiedzUsuń