No i mam na metaforycznym tamborku (ten obrazek wyszywam w ręku - jakoś tak mi wygodniej) kolejny wzór, którego przybywa w tempie ekspresowym, bo jak już trzymam kanwę w ręku, bardzo ciężko jest mi ją odłożyć i zająć się innym z haftowanych wzorów - chociaż ciążą mi na sumieniu i domagają się uzupełnienia krzyżyków także na nich. Trudno, niech czekają - w końcu haft ma być przyjemnością ;) Dochowuję terminów w zabawach, do których się zapisałam, więc dramatu nie ma.
To co, kilka zdjęć z postępów?
28 marca poza płozami/biegunami widać już było nieco więcej:
A 31 marca nie dość, że pojawił się i łeb konia, to nieco mnie poniosło i praktycznie od razu dostawiłam nadające charakteru całości linie:
Nic dziwnego, że jeszcze tego samego dnia zaczęło przybywać jeźdźców.
Za grzywę chwycił mały szary gryzoń...
...2 kwietnia dosiadł się do niego miś o może wcale nie tak małym rozumku...
...a 4 kwietnia, ledwo trzymając się siodła, dołączył do nich prosiaczek.
10 kwietnia każdy z nich stał się już pełnopluszowym stworzeniem, odpowiednio ubranym i przygotowanym do jazdy.
Zmodyfikowałam nieco mysi nosek - zgodnie z wzorem składał się on z czterech krzyżyków, ale stwierdziłam, że przy tak małej istocie będzie zbyt masywny, więc ograniczyłam go do frenchknota i muszę powiedzieć, że taki nos podoba mi się dużo bardziej.
Teraz pozostaje tylko wyszyć głównego króliczego bohatera i jego akcesoria. Miejsce na niego cierpliwie czeka :) Na szczęście do lipca jest jeszcze trochę czasu.
Bedzie uroczy obrazek-) pozdr.
OdpowiedzUsuńBędzie piękny obrazek. Miłego wyszywania
OdpowiedzUsuńJuż jest pięknie, a jak wkroczy główny bohater, to oczu nie będzie można oderwać :)
OdpowiedzUsuńUroczy obrazek na prezent. U mnie z kolei dominują koty we wszelkich konfiguracjach, więc rozumiem zamiłowanie do królików.
OdpowiedzUsuńNo prze słodki :))
OdpowiedzUsuńJuż jestem ciekawa finału :) uwielbiam króliczkową serię, a tego wzoru nie znam :)
OdpowiedzUsuńPiękny!!
OdpowiedzUsuń