sobota, 2 marca 2019

Skrzydła pełne kolorów (Nowy Haft na Nowy Rok III)

Wygląda na to, że ten rok będzie rokiem podzielonym na kilka większych projektów, przy czym niektóre z nich na 100% potrwają do grudnia i dłużej. A ja już rozglądam się za kolejnymi wzorami i nie mogę się powstrzymać przed kupowaniem nowych, z myślą o przyszłości. Chyba oficjalnie mogę powiedzieć, że hafciarsko przepadłam... Jeśli nie stracę wzroku przez te wszystkie krzyżyki, to będzie cud. Ostatnio ewidentnie czuję, że przesadzam, bo moje zmęczone oczy coraz bardziej protestują, a ja zauważam, że z ostrością widzenia, mimo noszonych soczewek, nie jest najlepiej. Zbieram się więc powoli, żeby w końcu pójść do okulisty i optyka i najprawdopodobniej skończy się na zrobieniu nowych, mocniejszych okularów. No niereformowalna jestem. Czytanie, haft i komputer kiedyś mnie wykończą.
Ale żeby już tak nie marudzić, wyciągnęłam z karty aparatu zrobione wczoraj (i wcześniej) zdjęcia motyli - a właściwie półtora motyla - M.C. Eschera. Nie przybyło zbyt wiele krzyżyków, ale praca jakoś idzie do przodu.
Dla przypomnienia 1 lutego sytuacja wyglądała tak:



Potem powolutku przybywało kolejnych krzyżyków...
...26 lutego...



...27 lutego...


...i wczoraj, czyli 1 marca.




Kolory w motylich skrzydłach zmieniają się dosyć często, zdarza się kilka kolorowych krzyżyków, które kryją się pomiędzy innymi, rozrzucone z dala od siebie, dlatego robota nad nimi jest żmudna i czasochłonna. Miałam nadzieję, że będzie tej grafiki przybywać szybciej, ale nie przeskoczę tego, że nad tym projektem trzeba przysiąść z w miarę wypoczętymi oczami, przy dobrym oświetleniu i najlepiej w dzień. Wieczór zdecydowanie nie jest dla niego dobrą porą... Co ciekawe, we wzorze na taką kanwę, na jakiej wyszywam, przewidziane są dwie nitki muliny zamiast jednej, ale naprawdę sobie nie wyobrażam, jak gęsty byłby ścieg przy tak malutkich krzyżykach. A może to ja coś pokręciłam? Z resztą, teraz i tak już nie ma odwrotu, a mi podoba się taka gęstość muliny na tkaninie. Nie widzę problemu :)
Krzyżyków przybywa, to najważniejsze. No i znów na zbliżeniach widzę królicze kłaki... Będę potem siedzieć z pęsetą i je wydłubywać. Albo z rolką odkłaczającą. Mamy zdecydowanie zbyt pluszowe zwierzę w domu.
A teraz idę zajrzeć do innych biorących udział w zabawie - jestem ciekawa ich postępów :)

7 komentarzy:

  1. Fajny projekt-) tez mam problem z oczami, ale odkad nienosze okularow caly dzien moj wzrok ulegl poprawie-)) pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już widac konkretne kształty.
    Haftowanie ciemnymi kolorami to rzeczywiście problem dla oczu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie przybywa :) Koniecznie kup sobie lampę z lupą, to wielka ulga dla oczu. Ja długo odwlekałam ten temat, bo nie mogłam się zdecydować, w końcu kupiłam lampę dla majsterkowiczów (z Lidla) i teraz już sobie nie wyobrażam haftowania bez niej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie przybyło haftu. Będzie piękny obrazek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki niezmiennie... Bo wzór jest przepiękny :) a wizyty u okulisty nie odkładaj... I może pomyśl o jakieś witaminach albo kropelkach do oczu :)

    OdpowiedzUsuń