sobota, 29 lutego 2020

Mini SAL BB II "Sleep Parade" - finał :)

 Uff, udało się :) Nie dość, że do połowy lutego udało mi się skończyć wyszywać fantastyczny wzór, który został udostępniony przez Chagę, to nawet udało mi się do końca lutego ogarnąć jego zdjęcia i usiąść do komputera i w końcu przygotować krótki wpis dla Was. Niestety nie mam obecnie siły na nic dłuższego.
Mogę z czystym sumieniem napisać, że haftowanie wzoru Belle&Boo to sama przyjemność - nawet jeśli zdecydowałam się na ciemną tkaninę, która wymagała dużo większej uważności, to efekt końcowy to wynagrodził. Całość prezentuje się pięknie. Chaga dobrze opracowała obrazek, dobrała kolory i przygotowała backstitche. A do tego gwiazdy porozrzucane po nocnym niebie...


Zachmurzone niebo, jeszcze bez gwiazd:


Finalnie rozjaśniło się i cieszy oczy.







Dziewczę z królikiem prowadzące całą tę rozespaną gromadkę idealnie pasuje do naszego lekkiego bzika na punkcie uszatych stworzeń.


Teraz pozostaje tylko znaleźć odpowiednią ramkę do oprawienia tego haftu o nietypowych wymiarach.

środa, 12 lutego 2020

Czemu nie spróbować - czyli haft nieco inny

W nowym roku coś mnie podkusiło i - jako że spacerując z córką, robię sporo zdjęć, które miło byłoby gdzieś pokazać, a nie tylko trzymać je w czeluściach telefonu - po założeniu konta na instagramie postanowiłam wrzucać tam nie tylko fotki spacerowe, ale przy okazji przyłączyłam się do rysunkowej zabawy. Żeby nie było, rysować nie potrafię, tylko tyle, ile rysowałam jako dziecko i na lekcjach plastyki w szkole, albo bazgrząc po marginesach podczas zajęć na studiach itp. No ale wyszłam z założenia, że przecież wszystko jest dla ludzi, nie mam zamiaru konkurować z innymi, którzy czasem naprawdę tworzą cuda na papierze, po prostu chcę się dobrze bawić i rozruszać trochę swoją zardzewiałą wyobraźnię.
Jak to się łączy z haftem? Kompletnie nie miałam pomysłu, jak zrealizować szósty temat zabawy u Riennahery, czyli LIŚĆ, i nagle pomyślałam, że w sumie zawsze chciałam spróbować haftu płaskiego, ale się bałam i nie mogłam zebrać się na odwagę. No a skoro już przekraczam swoje granice, rysując i nawet publikując te rysunkowe wypociny w internecie, to dlaczego w tym tygodniu nie spróbować rysowania na tkaninie? I w ten oto sposób powstał mój pierwszy, nieco koślawy haft w nowej technice. Chyba nawet nie jest tak źle jak na początek.




Do wyszywania użyłam nienumerowanej Ariadny, która została mi po przeglądzie zdobycznej paczki z mulinami, materiał to len, który wygrzebała z szafy babcia mojego M. Kto wie, może kiedyś zbiorę się na odwagę i spróbuję z haftem cieniowanym...

Tak dla porządku, podrzucam przy okazji moje pozostałe realizacje związane z zabawą 52 rysunki :)






niedziela, 12 stycznia 2020

Podsumowanie 2019 - mniejsze i większe dzieła życia


1. "Computer Wizard" Randala Spanglera (HAED)
Biała kanwa 16 ct, wyszywany dwiema nitkami muliny DMC, 89 kolorów.
W minionym roku wyhaftowałam o 5,5 strony mniej mojego sztandarowego kolosa niż rok wcześniej. Dokończyłam właściwie trzeci rząd i cała kanwa na jakieś pół roku trafiła do szuflady. Dopiero kilka dni temu wydrukowałam 28 i 29 stronę wzoru i wciągnęłam materiał z powrotem na tamborek. Liczę na to, że w 2020 jednak zejdziemy już z antresoli z książkami i zaczną się pojawiać kolejne obrazy na haftowanych ścianach.
 
Koniec 2018

Koniec 2019


2. M.C. Escher "Circle Limit With Butterflies" (HAED)
Biała Lugana 25 ct, wyszywany jedną nitką muliny DMC, 88 kolorów.
Muszę przyznać, że technicznie nie jest to najprostszy haft. Jedna nitka i bardzo drobne krzyżyki, do tego często gęsto zmieniające się kolory, skakanie z kolejnymi odcieniami po całej kanwie - oj, można stracić na tym oczy. Na szczęście dzięki całorocznej zabawie u Ani z kreatywna.tv miałam motywację, żeby co miesiąc stawiać chociaż kilkanaście krzyżyków i nie ciepnąć całości w kąt na dłużej. Na pierwszym zdjęciu mniejszy tamborek i same początki - postanowiłam zacząć od samego środka wzoru. Szybko jednak zmieniłam zdanie, bo środek jest najbardziej żmudny i pracochłonny, a częstotliwość zmiany kolorów w nim była nieco przytłaczająca. Dlatego wciągnęłam kanwę na większy tamborek i tym sposobem mogłam przez cały rok wyszywać na raz trzy strony wzoru. Dzięki temu pracowało mi się nad nim znacznie szybciej i przyjemniej.

Koniec 2018

Koniec 2019

3. Maria Brovko "Królik w filiżance"
Aida zweigart 16 ct, wyszywany muliną DMC, 17 kolorów. 
Przyjemna odmiana podczas wyszywania kilkudziesięciostronicowych wzorów ;) Zakochałam się w tym niewielkim wzorze, jak tylko go zobaczyłam, i bardzo przyjemnie mi się go haftowało. Skończony haft trafił na licytację i zasilił dzięki temu konto fundacji Uszate Serca Warszawy, działającej na rzecz bezdomnych królików. 


 4. Somebunny "Rocking Horse"
Biała kanwa 16 ct, wyszywany muliną DMC, 28 kolorów.
Chyba najważniejszy haft zeszłego roku. Powstał dla naszej drugiej córeczki, która przyszła na świat w lipcu. Wywróciła nasze życie do góry nogami, każdego dnia uczy nas odkrywania coraz to nowych pokładów miłości, siły i cierpliwości. Często sprawia, że się śmiejemy, czasem - że płaczemy. Ot, uroki rodzicielstwa.



5. Veronique Enginger - dwa małe hafty z książki "La magie de Noel"
Naturalny Petit Point Belfast 32 ct, wyszywane muliną DMC.
Zawieszki, które powstały jako uzupełnienie do zabawy na blogu u Chagi (Pasje odnalezione). Nigdy wcześniej nie bawiłam się w takie wytwory, ale metodą prób i błędów chyba udało mi się stworzyć coś przyjemnego dla oka :) Mam nadzieję, że sprawią przyjemność zarówno Chadze, jak i osobie, która wylosuje pełen zestaw upominków na koniec zabawy w wyszywanie Sleep Parade.



 6. Belle&Boo "Sleep Parade" - wzór opracowany przez Chagę
Granatowy Belfast 32 ct, wyszywany muliną DMC, 34 kolory - o ile dobrze policzyłam.
Mam już za sobą 3/4 wzoru, od stycznia na tamborku czwarta część. Czas na jej wyszycie mamy do końca marca. Muszę powiedzieć, że ten wzór to sama przyjemność, chociaż zdecydowałam się na granatową kanwę i jest to pewne wyzwanie dla zmęczonych oczu. Ale już się nie mogę doczekać efektu końcowego. No i potem trzeba będzie całość odpowiednio oprawić!


7. Maria Brovko "Magic Dreams. Girl"
Granatowy Belfast 32 ct, wyszywany muliną DMC, 19 kolorów.
Kiedy wypatrzyłam na stronie autorki wzór z tą rudowłosą dziewczynką, nie mogłam się powstrzymać i czym prędzej go kupiłam. Na razie skończyłam właśnie na tym etapie i już od kilku miesięcy materiał leży w pudełku i czeka na mój powrót do niego. Kto wie, może niedługo uda się postawić chociaż kilka krzyżyków i przybędzie nieco wieloryba. Do jego wyszycia wykorzystałam pozostałą mi nadwyżkę tkaniny z Parady śpiochów - to był idealny wybór.


8. Piłeczka "Takane"
Oprócz haftu sięgnęłam też któregoś dnia po igłę z nitką i ręcznie uszyłam młodej piłeczkę do zabawy i ćwiczenia chwytania. Dopiero teraz tak właściwie do niej dorasta, ale mam nadzieję, że koślawy wytwór moich rąk chociaż czasem sprawi jej trochę przyjemności ;)


Na koniec chciałam Wam tylko pokazać haft, który przygotowałam w 2018 roku dla naszej pierwszej córeczki i którego nie miałam serca trzymać ww szufladzie ani wieszać na ścianie w mieszkaniu. To mój M. w którymś momencie zasugerował, żeby obrazek jakoś oprawić i zamocować na nagrobku. Tak też się stało. Haft dla Marceliny jest przy niej od kwietnia zeszłego roku.

piątek, 27 grudnia 2019

Mini SAL BB II "Sleep Parade" - jest nas coraz więcej!

Powolutku, wieczorami wykradając po kilkanaście minut z innych aktywności, dokończyłam wreszcie trzecią część wzoru Belle& Boo od Chagi. Wyszywa się go bardzo przyjemnie i dosyć szybko, ale niestety z czasem na takie rozrywki bywa krucho. Z resztą, przeglądając zdjęcia z postępów w pracy, same możecie zobaczyć, jaki jest rozrzut czasowy ;)

27 października miałam prawie gotowe dwie postacie i słonika...


...2 listopada doszły backtitche i mogłam przejść dalej, ale ponieważ brałam jeszcze udział w zabawie u Ani z KreatywnaTV, na jakiś czas ten haft poszedł w odstawkę.


 Wróciłam do niego w grudniu, i tak 18 grudnia na kanwie pojawiło się pięć nowych postaci...


...które 26 grudnia, podczas wieczornego lenistwa po świątecznym zamieszaniu, zyskały konkretne rysy. Mama z dzieckiem na ręku jakoś szczególnie ostatnio do mnie przemawia. Chociaż Klementynę coraz rzadziej tak noszę, bo mała bestia przybiera na wadze w tempie ekspresowym i jest już 9-kilogramowym klockiem...


27 grudnia ta radosna gromadka prezentuje się tak:


Przy okazji uzupełniłam moje pojedyncze niedociągnięcia i braki we wzorze i całość na dzień dzisiejszy prezentuje się jak na moje oko całkiem przyjemnie :) Już się nie mogę doczekać ciągu dalszego...


poniedziałek, 9 grudnia 2019

Nowy haft na Nowy Rok XII - ślimakiem jestem

W ślimaczym tempie przybywa krzyżyków przy tym hafcie w ostatnich miesiącach. Pokonują mnie trochę pojedyncze krzyżyki porozrzucane po trzech stronach wzoru, które mozolnie uzupełniam, ale jednak wymaga to czasu, skupienia, niezbyt zmęczonych oczu i cierpliwości. Z dostatkiem tego wszystkiego ostatnio bywa różnie. Ale staram się. No to co, czas na "postępy"?

Zeszły miesiąc kończyłam z takim stanem na kanwie:


A obecnie, stan na dziś, przybyło trochę brązowych krzyżyków.


Obiecuję, w następnym wpisie podzielę się bardziej spektakularnymi postępami w hafcie, chociaż pewnie nie będzie to ten wzór.

piątek, 8 listopada 2019

Nowy haft na Nowy Rok XI - czyli M.C. Escher wciąż na tapecie

No finiszu z tym wzorem w tym roku na pewno nie osiągnę. W przyszłym z resztą raczej też nie :P Już mam postanowienie, że po zakończeniu tej zabawy odłożę na jakiś czas motyle Eschera i wyciągnę z szuflady zapomnianego na kilka miesięcy Computer Wizarda. W końcu wypadałoby zacząć kiedyś jego czwarty rząd.
Co do Eschera, to w tym miesiącu znów nie przybyło go za dużo - podejrzewam, że ledwie kilkadziesiąt głównie żółtawych krzyżyków, więc nawet nie do końca te postępy widać. No ale nie mogę powiedzieć, że przez cały listopad nie zrobiłam NIC.

3 października było tak:


A dziś tak:


Poza tym powolutku dostawiam krzyżyki w drugiej zabawie - Sleep parade, mam nadzieję, że wyrobię się do końca miesiąca z całością, bo wzór jest bardzo przyjemny i dobrze się go wyszywa. Ale o tym będzie już następny wpis :)

niedziela, 20 października 2019

Coś innego niż haft

Poszukując różnych inspiracji zabawkowych dla ponad trzymiesięcznej córki, trafiłam podczas wędrówki od strony do strony na piłeczkę takane, wywodzącą się od Marii Montessori. Spodobała mi się idea czegoś, co w miarę łatwo mogą złapać małe rączki i co może stać się zabawką na jakiś czas. A że przy okazji trafiłam na instrukcję wykonania takiej piłki, to co robiła rękodzielna mama wieczorami, kiedy mały człowiek spał? Wycinała i szyła ;) Ręcznie. Czyli zajęło mi to wszystko jakiś tydzień. Na maszynie pewnie byłoby szybciej. Ale jak widać na poniższych zdjęciach, i tak się da ;)




Do zrobienia piłeczki wykorzystałam tkaniny kiedyś kupione w Ikei, a od dłuższego czasu kurzące się w szufladzie. Być może piłka nie jest idealna, ale jest szansa, że się spodoba i zostanie zaaprobowana przez młodą. Na razie wzbudziła zainteresowanie :)