Mimo wszystko po prawie miesiącu milczenia postanowiłam coś Wam pokazać :) Jeśli nie słowa, to "obrazy". Ja cieszę nimi oczy i zastanawiam się, co dalej. Może jeszcze zdążę postawić kilka świątecznych krzyżyków?
Tak elf na rudziku prezentował się 30 października.
17 listopada...
I wczoraj wieczorem, kiedy postawiłam ostatnią haftowaną kreskę :)
Wzory Nimue mają w sobie jednak coś magicznego.. Chciałam wykorzystać go jako obrazek na torbie, ale nie wiem czy nie będzie zwyczajnie szkoda. No nic, zobaczymy :)
Spokojnego tygodnia Wam życzę i idę dalej pertraktować ze słowami. Na razie najlepiej mi idzie z tymi książkowymi. Może to jest jakaś metoda?
Piękny haft, od dawna chodzi za mną ten obrazek! śliczny!
OdpowiedzUsuńOj, mają w sobie magię, mają... :) Pięknie Ci wyszedł:)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie się prezentuje! Ja również uwielbiam Nimue :) Póki co mam tylko Victorię za sobą, ale to jak się prezentuje w całej krasie :D
OdpowiedzUsuńPrzepiękny!
OdpowiedzUsuńPiękny haft. Myślę, że nie ma osoby, której te wzorki by się nie podobały.
OdpowiedzUsuńJa mam zazwyczaj podobne rozterki w kwestii wykorzystania haftów.
Piękny! Ja już kończę moją sikorkę Nimue. Już dosłownie ostatnie krzyżyki stawiam. Haftowanie zajęło mi kilka miesięcy, ale robiłam dłuuugie przerwy, żeby się nie zniechęcić. Jeszcze Tylko oprawię i zaprezentuję. Twojego obrazka szkoda na torbę. Opraw w ramkę i znajdź dobre miejsce na niego bo jest na prawdę śliczny :)
OdpowiedzUsuńpiękny i bardzo precyzyjny haft, raczej szkoda by mi go było na torbę :)
OdpowiedzUsuńRudzik jest piękny, też go haftowałam :)
OdpowiedzUsuńPiękna praca!
Hafcik niesamowicie piękny ;o)
OdpowiedzUsuńPieknie ! to prawda Nimue sa magiczne !
OdpowiedzUsuńPiękny haft! Z wielką radością odkryłam Twojego bloga, przejrzałam starsze posty i już wiem, że będę tu częstym gościem...
OdpowiedzUsuń